Kosmetyki 2w1 zawsze wzbudzają we mnie lekką podejrzliwość – bo czy coś, co ma działać na dwóch frontach, faktycznie działa dobrze choćby na jednym? Kylie Cosmetics Lip & Cheek Blush Tint testowałam z umiarkowanym entuzjazmem – odcień Glow Away wyglądał pięknie w opakowaniu, ale pytanie brzmiało: czy sprawdzi się równie dobrze na twarzy?
Na policzkach Kylie Cosmetics Lip & Cheek Blush Tint w odcieniu Glow Away wypada zaskakująco dobrze. Mimo że w tubce wygląda na intensywny, po roztarciu daje bardzo subtelny, półtransparentny efekt. Nie przytłacza, nie tworzy plam, nie wymaga większego wysiłku.
To ten typ różu, który można nałożyć dosłownie palcami, bez lusterka i bez stresu, że coś pójdzie nie tak. Dobrze wpisuje się w lekki makijaż dzienny – ożywia twarz, dodaje świeżości, ale nie dominuje.
Formuła w płynie jest lekka, ale po chwili zostawia lekko pudrowe wykończenie, które dobrze trzyma się skóry. Na cerze bez podkładu wygląda naturalnie i świeżo, z kolei przy pełnym makijażu może być trochę zbyt delikatny – wtedy trzeba dobudować krycie lub sięgnąć po coś mocniejszego.
Kolorowe usta z Kylie Cosmetics? Nie tym razem
Kylie Cosmetics Lip & Cheek Blush Tint jako tint do ust kompletnie nie zdał egzaminu. Ma nadawać naturalny kolor i być niewyczuwalny, ale w praktyce szybko przesusza i zostawia nieprzyjemne ściągające wykończenie. Bez warstwy nawilżającej trudno go nosić, a z balsamem traci trwałość i intensywność.
Kolor sam w sobie jest ładny, ale formuła nie daje żadnego komfortu. Próbowałam kilka razy, za każdym razem z tym samym efektem – usta błyskawicznie domagały się ratunku.
Kylie Cosmetics Lip & Cheek Blush Tint – do policzków tak, do ust niekoniecznie
Ten róż wciąż jest w mojej kosmetyczce, sięgam po niego raczej sporadycznie. Na co dzień wolę mocniejsze i trwalsze formuły – ostatnio najczęściej używam nowego Lumi Le Liquid Blush od L’Oréal Paris, który daje więcej koloru i lepiej trzyma się skóry.
Tint od Kylie to dla mnie po prostu średniak, którego nie kupię ponownie.
Lato to czas urlopów. Wypoczynek możemy też sprezentować naszej skórze, odstawiając na bok cięższe podkłady, a sięgając po kremy BB. Szczególnie przydatne będą formuły przeciwstarzeniowe. Jeśli szukasz czegoś lekkiego i ochronnego na lato, przygotowałam mały ranking – wybierz najlepszy krem BB z filtrem.
Krem BB latem – dlaczego warto stosować zamiast podkładu?
Co sprawia, że krem BB jest świetnym wyborem na czas wakacji? W czym wygrywa latem z podkładem? Ma kilka cennych przewag. Idealny, by stworzyć lekki makijaż na lato.
Krem BB (BB Cream, zwany Blemish Balm albo Beauty Balm) ma przede wszystkim lżejszą formułę. Wyróżnia się też właściwościami pielęgnacyjnymi i przeważnie zawiera filtry przeciwsłoneczne. Choć nie kryje tak mocno jak podkład, potrafi zamaskować drobne niedoskonałości i poprawić wyraźnie wygląd skóry. Poradzi sobie z zatuszowaniem niewielkich plam pigmentacyjnych i wyrównaniem kolorytu naskórka.
Większość kremów BB ujednolica skórę, optycznie ją odmładza, dzięki czemu twarz pięknieje. Przeważnie pozostawiają widoczne piegi (a tych nie warto chować!). Gwarantują naturalny efekt, świeży i młodzieńczy look, nie tworząc efektu maski.
Dlaczego w wakacje warto postawić na krem BB zamiast podkładu? Ponieważ:
pielęgnuje i dba o nawilżenie skóry, co jest niezbędne latem;
ma lekką formułę, nie tworzy efektu maski;
zazwyczaj zawiera filtry przeciwsłoneczne – od SPF 10 do nawet SPF 50;
maskuje niedoskonałości i ujednolica tonację skóry;
może działać łagodząco;
łatwo dopasowuje się do kolorytu skóry;
daje efekt glow, pięknie rozświetla twarz;
pozostawia uczucie miękkości i nawilżenia skóry.
Można uznać, że kremy BB łączą w sobie właściwości kremu pielęgnacyjnego do twarzy z delikatnymi koloryzującymi właściwościami podkładu. Jednocześnie wyrównują koloryt skóry, maskują niedoskonałości, nawilżają i odżywiają, a często jeszcze chronią przed zgubnym wpływem promieni słońca i zanieczyszczeń.
Najlepszy krem BB z filtrem UV
Gdyby ktoś postawił przede mną krem BB i podkład i kazał zdecydować, co zastosuję na twarz latem w ciągu dnia, zawsze wybrałabym ten pierwszy kosmetyk. W wakacje i nie tylko – bo w zasadzie w ciągu całego roku – sięgam zarówno po kremy BB, jak i kremy CC, które dodatkowo mogą lepiej maskować większe niedoskonałości i działać przeciwstarzeniowo. Ważne jest dla mnie to, by oprócz cennych składników pielęgnujących zawierały także filtry przeciwsłoneczne. Dodatkowej ochrony skóry przed promieniami UV nigdy za wiele.
Zwracam też uwagę, by krem BB nie był komedogenny i był dostosowany do potrzeb mojej skóry i zapewniał pożądany przeze mnie efekt. Nie zawsze chcę przecież osiągnąć matowe wykończenie, w niektórych sytuacjach zależy mi na promiennym rozświetleniu, „rozbudzeniu” skóry i pozbawieniu jej ziemistości czy też ukryciu niedoskonałości.
Sprawdźcie poniższy ranking produktów dostępnych w perfumerii Sephora – jaki krem BB może stać się i Waszym hitem? Poniższe propozycje mają całkiem dobre opinie także w Internecie.
Najlepszy krem BB jednak to taki, który niemal perfekcyjnie dopasuje się do rodzaju skóry i spełni najwięcej oczekiwań. Przed zakupem warto zawsze przetestować, jak dany krem BB zachowuje się na konkretnym naskórku. Warto, jeśli jest taka możliwość, przetestować produkt w sklepach stacjonarnych (na podobnej zasadzie jak podkłady).
Naturalny BB krem na lato – Erborian BB Crème Au Ginseng „Baby Skin” Effect SPF 20
Ten krem BB daje możliwość budowania krycia, pozostawiając efekt aksamitnej, nawilżonej i jednolitej skóry. Nie obciąża jej i nie zapycha porów. Nawilża naskórek, delikatnie ujędrnia i zakrywa drobne niedoskonałości, a także wygładza dzięki obecności ekstraktu z białego żeń-szenia. Zawiera filtry przeciwsłoneczne o faktorze SPF 20, dobrze chroniąc skórę przed promieniami UV. Jego lekka formuła nada się zarówno do cery suchej i normalnej, jak i mieszanej.
Rozświetlający krem BB dla naturalnego efektu – Filorga Oxygen-Glow CC z SPF 30
Formuła tego kosmetyku dogłębnie dotlenia skórę, wyzwalając jej blask. Po użyciu twarz wygląda promienniej i zdrowiej. Krem CC Filorga jest nazywany hybrydowym, ponieważ łączy pielęgnację z makijażem – działa detoksykująco, rozświetlająco i wygładzająco, a przy tym ujednolica koloryt skóry (dzięki pigmentom w mikrokapsułkach dopasowuje się do każdej karnacji). Formuła chroni nie tylko przed promieniami UV, lecz także przed światłem niebieskim (np. to emitowane przez ekrany).
Energetyzujący krem BB z filtrem SPF 40 – GinZing™ Energy Boosting Tinted Moisturizer
Już niejeden kosmetyk Origins skradł moje serce, żaden mnie dotąd nie zawiódł (szczególnie uwielbiam serum z serii Mega-Mushroom). GinZing™ Energy Boosting Tinted Moisturizer to nawilżający krem nasycony pigmentami. Niweluje ziemistość skóry, rozświetla ją i wyrównuje jej koloryt. Działa ochronnie – ma SPF 40, co czyni go jednym z lepszych kremów BB na lato. Wyróżnia się półtransparentną konsystencją, więc nie kryje supermocno, ale sprawia, że twarz wygląda świeżo i promiennie. Pobudza i dotlenia dzięki kofeinie. Najlepiej sprawdzi się w pielęgnacji skóry suchej, normalnej i mieszanej skłonnej do przetłuszczania się.
Krem BB do skóry dojrzałej z SPF 50 – Dr Irena Eris Face Zone Even Tone Skin Enhancer Day Cream SPF 50+
Przez to, że ten krem BB działa antyrodnikowo i przeciwstarzeniowo, jest polecany do skóry dojrzałej, ale spokojnie można go używać po 25. roku życia. Chroni cerę przed działaniem słońca (wysoki filtr przeciwsłoneczny SPF 50) i wolnych rodników. W widoczny sposób wyrównuje jej koloryt – jest dobrze napigmentowany. Zaawansowana formuła dodatkowo pobudza regenerację skóry.
Nietłusty, korygujący krem z filtrem SPF 30 – Clinique Superdefense CC Cream
Krem CC potrafi dawać nieco lepsze efekty korygujące niż krem BB. Z łatwością maskuje nie tylko drobne niedoskonałości, lecz także przebarwienia i zaczerwienienia. Rozprawia się z szarym kolorytem skóry i rozpromienia ją. Krem CC Clinique działa na trzech poziomach – jako makijaż, nawilża i chroni naskórek przed słońcem i objawami fotostarzenia. Daje średnie krycie oraz ma bezzapachową i nietłustą formułę – nada się do każdego rodzaju cery, w tym mieszanej i wrażliwej.
To krem na mniejszy i większy wysiłek. Przyda się na przykład na wakacjach, podczas których dużo zwiedzamy i jesteśmy bardzo aktywni, a długotrwale chcemy olśniewać jednolitą i świeżą skórą. Wykazuje zwiększoną odporność na wilgoć, więc nie zagrażają mu pot czy morska bryza.
Krem BB i serum w jednym – Ilia Super Serum Skin Tint SPF 30
Ma lekką formułę i gwarantuje całkiem spory wybór odcieni. Chroni przed słońcem i światłem niebieskim oraz promieniowaniem podczerwonym, bazuje na skutecznych mineralnych filtrach przeciwsłonecznych, ale nie bieli. To krem BB o właściwościach serum – intensywnie nawilża, wygładza, koi i rozświetla skórę. Jak na tego typu produkt ma naprawdę bogatą formułę – zawiera między innymi kwas hialuronowy, niacynamid i skwalan. Jest za to wolny od substancji zapachowych, silikonów i chemicznych filtrów przeciwsłonecznych oraz nie zatyka porów – z tego względu nadaje się do każdego rodzaju skóry. Po jego użyciu cera długo pozostaje promiennie świeża, miękka, gładka i ze zdrowym kolorytem.
XO
Dżo
Artykuł sponsorowany powstały we współpracy z perfumerią Sephora.
Lubię szminki w odcieniach nude. Nic więc dziwnego, że na moim radarze ciągle wisiała matowa pomadka Charlotte Tilbury Pillow Talk. Określono ją najpiękniejszą szminką świata. Czy rzeczywiście jest ideałem? Co nieco dowiecie się z tej recenzji. Poznajcie moją opinię!
Pomadka Charlotte Tilbury Pillow Talk – jaka naprawdę jest?
Charlotte Tilbury Pillow Talk jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych produktów marki. Należy do kolekcji Matte Revolution. Odcień Pillow Talk poleca się do makijażu make-up no make-up. To pomadka nude – róż wpadający w bardziej beżowe tonacje. Jej pigmentacja jest tak opracowana, by pasowała do różnych typów urody i karnacji. Ja mam bladą cerę i dobrze czuje się z tą szminką na ustach (pomadkę oczywiście na moich ustach możecie zobaczyć na zdjęciu głównym). Kolor można budować.
Aplikacja Charlotte Tilbury Pillow Talk jest bardzo łatwa i przyjemna, a pomadka rozprowadza się równomiernie na ustach. Sztyft jest fajnie wyprofilowany – zwężony na szczycie. Dzięki temu zdecydowanie bardziej precyzyjnie da się wykonać makijaż.
Czy szminka Charlotte Tilbury Pillow Talk przesusza usta jak inne matowe pomadki?
Choć to pomadka z serii matowych, to nie wyróżnia się 100% matem. Pozostawia subtelne satynowe wykończenie. Nadaje naturalny wygląd i dzięki kremowej konsystencji nie przesusza ust. Nie podkreśla suchych skórek (przypominam o prawidłowej pielęgnacji ust, przed aplikacja szminki warto zadbać o ich nawilżenie).
Jak z jej trwałością? Określiłabym ją jako średnią. Pomadka utrzymuje się na ustach przez kilka godzin. W naturalny sposób zmywa się podczas jedzenia czy picia, więc nie wygląda po pewnym czasie nieestetycznie. Nie zostawia też większych śladów na szklance.
Co ma w składzie?
Pomadka Charlotte Tilbury Pillow Talk zawiera wiele składników aktywnych, takich jak wosk pszczeli i oleje rycynowy, krokoszowy, kukurydziany czy ekstrakty z papai, kwiatów storczyka i nasion arnoty właściwej (zwanej drzewem szminkowym), które zapewniają nawilżenie, odżywienie i wygładzenie ust. Formuła jest również bardzo delikatna.
Czy warto kupić pomadkę Charlotte Tillbury Pillow Talk?
Sami spójrzcie na to opakowanie! Piękne zdobienia, odcień różowego złota. Ale nie samym wyglądem człowiek żyje. 🙂
Kupowałabym tę szminkę na okrągło, gdyby jej cena była bardziej atrakcyjna. Pomimo średniej trwałości, bardzo łatwo i szybko wykonamy nią poprawki, a komfort jej noszenia na ustach jest ponadprzeciętny w porównaniu do innych matowych szminek. Jednak w sklepach znajdziemy na pewno dużo tańsze zamienniki o równie dobrych parametrach.
I jeszcze nie mogę nie wspomnieć o zapachu tej pomadki. Jest przecudny. Przypomina mi trochę aromat… Vibovitu, taki słodko pudrowy. Można się od niego uzależnić.
Odcień Pillow Talk w sklepach
Pomadka jest dostępna w sprzedaży w perfumeriach Sephora, bo teoretycznie mają ją tam na wyłączność. Widziałam też ją na ASOS i niektórzy wystawiają ją na Allegro (nie sprawdzałam, czy oryginały). Cena to około 155 zł, więc sami przyznacie, że dość dużo, jak za takie nudziakowe cudeńko. [Edit 30.03.23 r.: widzę, że cena pomadki już jest dużo wyższa – 169 zł – a minęło tylko kilka dni od opublikowania wpisu]
Charlotte Tillbury Pillow Talk – zamiennik
Jeśli szukacie tańszych alternatyw dla tej pomadki, które zapewnią podobny efekt, warto zwrócić uwagę na takie produkty jak PAESE Nanorevit w odcieniu 14Innocent i L’Oréal Paris Color Riche Les Nus w odcieniu 173 Impertine. Ja mam jeszcze w kolekcji pomadkę o zbliżonej barwie – Bell Velvet Story 03 – jednak wpada w bardziej brązowe tony.
Podzielacie moje zdanie na temat pomadki Charlotte Tillbury Pillow Talk?
[dropcap_large]R[/dropcap_large]evlon, producent kosmetyków i perfum z 90-letnią tradycją, ogłosił upadłość. Czy to oznacza, że już niedugo nie zobaczymy na półkach takich popularnych produktów, jak podkład Revlon Colorstay czy szminka Revlon Super Lustrous?
Konkurencja w branży beauty jest ogromna. Coraz trudniej jest się przebić nowym markom – muszą wyróżnić się czymś naprawdę wyjątkowym albo dobrze wypromować. Obecne czasy są najwyraźniej trudne także dla legendarnych firm. Od kilku lat z problemami finansowymi borykał się między innymi Revlon. Teraz przedsiębiorstwo ogłosiło bankructwo.
Revlon ogłosił upadłość
Revlon złożył w Stanach Zjednoczonych wniosek o upadłość, ale z programem naprawczym – ochroną przed roszczeniami wierzycieli. Co to oznacza? Nie jest to tożsame z całkowitym zniknięciem firmy z rynku.
Jest nadzieja, że zarząd Revlon będzie mógł zrestrukturyzować przedsiębiorstwo i przywrócić swoją wysoką pozycję. Potrzebuje na to wsparcia finansowego, ponieważ obecnie spółka ma ponad 3 miliardy dolarów zadłużenia. Aby móc naprawić błędy i przywrócić firmę do działania, potrzebuje niemal 600 milionów dolarów wsparcia (zostanie ono zapewnione przez wierzycieli).
Dzisiejsze zgłoszenie pozwoli firmie Revlon oferować naszym konsumentom kultowe produkty, które dostarczamy od dziesięcioleci, jednocześnie zapewniając wyraźniejszą ścieżkę dla naszego przyszłego rozwoju – mówiła Debra Perelman, CEO Revlon.
Oznacza to, że prawdopodobnie kosmetyki Revlon nie znikną ze sklepowych półek. Mogą za to zmienić się ich formuły. Zadłużenie firmy jest bowiem spowodowane głównie problemami na ścieżce dostaw składników przez pandemię i żądaniem producentów płatności z góry – przykładowo do stworzenia szminki Revlon potrzeba ok. 40 różnych komponentów, a niektóre z nich są trudno dostępne.
Zmienił się też system pracy wielu osób – kobiety rzadziej wychodziły z domu, pracując zdalnie, przez co ograniczyły kupowanie kosmetyków do makijażu. Revlon utracił też część klientek na rzecz mocno promowanych produktów celebrytek, np. Kim Kardashian czy Kendall Jenner.
Pod szyldem Revlon wychodzą takie marki jak Elizabeth Arden, American Crew, Britney Spears Fragrances, Christina Aguilera Fragrances, perfumy John Varvatos czy Juicy Culture.
Wiosną i latem zaszalejmy z kolorem, przede wszystkim na ustach. Bo to one będą skupiały na sobie uwagę innych, szczególnie gdy zdejmiemy atrybut, z którym ostatnio się nie rozstajemy – maseczkę ochronną. Na jaki makijaż ust postawić w najbliższych miesiącach? Poznaj najlepsze trendy na sezon wiosna-lato 2022 i zainspiruj się.
Nie będę Cię przekonywać do czerwieni na ustach – na pewno doskonale wiesz, że pasuje – wbrew powszechnym opiniom – wszystkim kobietom. Istotnym elementem jest jej odcień. A w tym sezonie stawiamy na szlachetne tony wina, burgundu i intensywnej królewskiej czerwieni, które będą doskonale korespondować z jaskółkami na powiekach wykonanymi czarnym eyelinerem. Ten trend na wiosnę i lato 2022 podchwyciły już najpopularniejsze trendsetterki świata. Dołącz do ich grona.
Boisz się nosić czerwień na ustach? Zapamiętaj kilka poniższych zasad:
blada cera „lubi” chłodne odcienie czerwieni, oliwkowa lub z piegami – wpadające w pomarańczowe tonacje. Nie jest to regułą – eksperymentuj i szukaj idealnej barwy;
nie zapominaj o konturówce, dzięki której makijaż ust będzie wyglądał schludniej – powinna być delikatnie jaśniejsza od pomadki;
wybierając czerwoną szminkę, postaw na minimalizm w make-upie twarzy i oczu;
chłodne odcienie czerwieni optycznie wybielają zęby, ciepłe – sprawiają, że te wydają się bardziej żółte;
po aplikacji szminki na usta ściągnij jej nadmiar za pomocą chusteczki higienicznej – wystarczy delikatnie przyłożyć ją do warg;
jeśli chcesz nadać matowe wykończenie, możesz przypudrować usta przez jedną warstwę chusteczki higienicznej.
Nienudne nude – modny efekt Invisi Lips
Mocno podkreślone powieki u modelek prezentujących trendy na wiosnę i lato 2022 na wybiegach, na przykład rockowym smokey eyes, z dodatkiem błyskotek czy w pastelowych kolorach, były najczęściej zestawiane z nienarzucającą się klasyką – ustami w odcieniu nude. Nie oznacza to, że takie wydanie jest nudne. Cieliste kolory ust, nawiązujące do natury, zawsze się obronią. Pasują niemal każdemu i na każdą okazję. A do tego są wciąż modne! Najlepiej sprawdzą się w tym przypadku szminki o matowej fakturze. A teraz najmodniejszy będzie efekt Invisi Lips, czyli „niewidzialnych ust”.
Makijaż ust wiosna-lato 2022 – błyszczyk znów w grze
Pamiętasz modę z końcówki 90. lat, kiedy królem każdego make-upu był błyszczyk? Minęły ponad dwie dekady, a my znów będziemy po niego sięgać z chęcią i ogromną radością. Glow na ustach dodaje dziewczęcości oraz delikatnie optycznie powiększa wargi. Polecam błyszczyki transparentne lub w odcieniach różu niepozostawiające lepiącej warstwy. Dodatkowym atutem tego kosmetyku będą właściwości nawilżające – dzięki nim usta będą gładkie i miękkie. Przyznasz, że spierzchnięte wargi powodują dyskomfort i… po prostu wyglądają nieładnie?
W nadchodzącym sezonie warto mieć w kosmetyczce konturówkę. Obrysowane nią usta już zaczynają pojawiać się na wybiegach domów mody. Co prawda mogą Wam się kojarzyć z nieciekawym i nieco kiczowatym efektem znanym z 90. lat, ale tu będą w stonowanej i nowocześniejszej formie. Najważniejsze, by konturówka była jedynie odcień ciemniejsza od szminki/koloru ust – maks dwa odcienie ciemniejsza. Efekt można podkręcić błyszczykiem.
Co jeszcze będzie modne wiosną i latem tego roku? Niewątpliwie powrócą kolory na usta. I niekoniecznie subtelne czy pastelowe, a mocne, które bardziej kojarzą nam się z okresem jesieni. Intensywne fiolety, brązy, bordo – to odcienie, na które warto postawić. Nie znaczy to jednak, że nie możemy też sięgać po ulubiony róż.
Który z powyższych trendów w makijażu ust na sezon wiosna-lato 2022 wybierasz? Nie musisz trzymać się sztywnych reguł ani ślepo podążać za modą. Mam nadzieję, że powyższe propozycje staną się przydatną inspiracją do eksperymentowania z makijażem na nadchodzące miesiące. Wiem, że noszenie maseczek nie zachęca do malowania ust, ale przecież warto urozmaicić czas wiosenno-letniej aury.
[dropcap_large]T[/dropcap_large]usz to chyba taki kosmetyk, po który najczęściej sięgam. Nie muszę użyć podkładu, ani pudru, ale maskarę zawsze zaaplikuję przed wyjściem z domu. Przetestowałam już ich naprawdę dużo. Tym razem sprawdziłam czarny tusz do rzęs Bourjois Volume Reveal Adjustable Volume. Widziałam o nim w internecie wiele pozytywnych opinii (jest KWC na Wizażu). Czy także je podzielam? Przeczytaj moją recenzję!
Według producenta to ultraczarna maskara, która ma doskonale pogrubiać włoski i utrzymywać się na nich nawet 16 godzin. Może być nałożony warstwowo, nie skleja rzęs i nie zostawia grudek. Jak jest w rzeczywistości?
Kosmetyk pogrubia włoski, ale dopiero przy drugiej warstwie. Na szczęście przy wprawnych ruchach dobrze je rozdziela i nie tworzy tak zwanych pajęczych nóżek. Na początku jednak miałam z nim problem. Gdy go aplikowałam, malowałam sobie lekko powieki. Z czasem nauczyłam się manewrować szczoteczką, by nie „brudzić” skóry. A ta jest dość klasyczna, grubsza, z gęsto ułożonym włosiem.
Muszę przyznać, że czarny tusz do rzęs Bourjois ładnie się prezentuje na włoskach przez długi czas – nie osypuje się, nie odbija pod łukiem brwiowym. Przy drugiej warstwie wyglądają na dłuższe, pogrubione i może nawet leciutko podkręcone. Volume Reveal Adjustable Volume to maskara do noszenia na co dzień, dając bardziej naturalny efekt. Jeśli więc szukasz tuszu, który zagwarantuje megazachwycające wow przypominające sztuczne rzęsy, to nie ten kierunek. 😉 Tu dominuje bogata naturalność pełna intensywnej czerni i pogrubienia.
Praktyczny dodatek
Miłym i funkcjonalnym atutem jest trzykrotnie powiększające lusterko na jednej ze ścianek maskary. Dzięki niemu z łatwością wykonamy makijaż w biegu – zawsze możemy mieć tusz Bourjois Volume Reveal Adjustable Mascara pod ręką. A co więcej – kosmetyk możemy nanosić na już zaschniętą warstwę w ciągu dnia (przy wprawnych ruchach nie skleja włosków i nie tworzy grudek).
Minusem jest fakt, że czasem szczoteczka nabiera zbyt dużo czarnej mazi, która zbiera się na końcówce aplikatora. Zdarza się też, że zbyt mocno pomalowane dolne rzęsy z czasem powodują efekt pandy. Ale dzieje się tak w zasadzie sporadycznie – nie wiem, czym jest to spowodowane (może nieświadomie, niekontrolowanie lekko przecieram dolne powieki?).
Zalety:
świetnie pogrubia
intensywnie czarny
nie skleja rzęs
ładnie rozdziela włoski
nie tworzy grudek
daje naturalny efekt
wygodne opakowanie
dobra trwałość – pozostaje na rzęsach przez cały dzień
nie odbija się pod łukiem brwiowym
można aplikować kilka warstw
dodatkowe praktyczne trzykrotnie powiększające lusterko
wygodne trójkątne opakowanie
Wady:
regularna cena
z początku maluje powieki
czasem na końcówce szczoteczki nabiera się za dużo tuszu
może na dolnych powiekach powodować efekt pandy (może to moja wina, nie tuszu)
Pojemność: 6 ml Cena: regularna to ok. 58 zł, jednak często na promocji lub w internecie można dorwać za ok. 25 zł Moja ocena: 4/5
Podsumowując: to dobra maskara do stosowania na co dzień. Przetrwa całą dobę, a w międzyczasie można ją nanieść na starą warstwę bez grudek. Istota tkwi w opanowaniu szczoteczki i wprawnych ruchach oraz idealnym nabraniu mazi na aplikator. W innym wypadku nietrudno o pomalowane powieki lub efekt sklejonych włosków.
Używałaś czarnego tuszu do rzęs Bourjois Volume Reveal Adjustable Volume w odcieniu 31 Black? Podzielasz moją opinię?
XO Dżo
[dropcap_large]J[/dropcap_large]ak często robisz kreski? Ja często nie mam na to czasu, szczególnie gdy się spieszę do pracy. Jednak jeśli tylko znajdę odrobinę możliwości i chęci, sięgam po magiczny flamaster. Obecnie jestem zakochana w jednym takim produkcie – jest nim eyeliner L’Oréal Perfect Slim by Superliner. Co w nim tak wyjątkowego?
Zwykle, gdy sięgałam po takie pisaki, ciężko było mi nimi manewrować, by wyrysować równe kreski. Do tego szybko się ścierały po jednym dotknięciu palcem. Z flamastrem L’Oréal jest zupełnie inaczej. Posiada on niemal idealnie wyprofilowany aplikator, który na końcu jest supercienki (o średnicy 0,4 mm). Daje duże możliwości w połączeniu z trwałą i świetnie napigmentowaną płynną formułą. Pozwala na uzyskanie zarówno cienkich, jak i grubszych kresek. Bez problemu wykonamy nim zgrabne jaskółki – poradzą sobie z tym nawet amatorki. 😉
Eyeliner L’Oréal Perfect Slim by Superliner jest megatrwały. Przetrwa na powiekach cały dzień! I do tego długo w soczystej intensywnej czerni, bez prześwitów. Jest to dla mnie wielkie zaskoczenie, ponieważ zwykle trafiałam na takie, które szybko ścierały się, a napigmentowanie pozostawiało wiele do życzenia. Eyeliner tak samo dobrze maluje czyste powieki, jak i z naniesionym na nie cieniem. Nie odbija się na nich i nie rozmazuje. Szybko schnie. A wieczorem błyskawicznie zmyjemy go płynem micelarnym.
Jeszcze jednym małym atutem jest kształt samego produktu. W miejscu trzymania jest pisak jest delikatnie wgłębiony i pokryty matowym tworzywem. Takie rozwiązanie poprawia komfort użytkowania. Mam tylko zastrzeżenie do skuwki eyelinera L’Oréal Perfect Slim by Superliner – nie zawsze idealnie się zatyka. Trzeba pilnować, czy na pewno zamknęło się aplikator.
Zalety:
mocno napigmentowany
pozwala na uzyskanie precyzyjnych kresek – cienkich i grubych
idealny dla początkujących w malowaniem eyelinerem
wydajny – starcza na wiele użyć
trwały – przetrwa nawet cały dzień
intensywnie czarny na gołej powiece, jak i pomalowanej
[dropcap_large]J[/dropcap_large]esteś ciekawa, jakie nowości kosmetyczne pojawiły się w marcu? Poniżej przedstawiam najciekawsze premiery miesiąca. Być może niektóre produkty Cię oczarują. Nie wiem, jak Ty, ale ja już czasem gubię się w świecie beauty – moim zdaniem jest nadprodukcja kosmetyków. Coraz trudniej wybrać spośród ich różnorodności te najlepsze.
Jeśli chcesz, bym przetestowała któreś z poniższych produktów, daj znać w komentarzu! Specjalnie dla Ciebie sprawdzę ich jakość i działanie. 😉
A teraz zobacz, jakie nowości kosmetyczne pojawiły się w marcu.
PIELĘGNACJA
Bielenda Fresh Juice
Śmiem twierdzić, że firma Bielenda przoduje z wypuszczaniem nowych linii preparatów pielęgnacyjnych. Niedawno w sprzedaży pojawiły się serie Manuka Honey Nutri Elixir i Japan Beauty, a teraz kolej na nowe. W tym miesiącu premierę miały linie Fresh Juice, Smothie Mask, Skin Shot i ANX Silver Podo Expert.
Co wchodzi w skład Fresh Juice?
nawilżający żel micelarny Pomarańcza
nawilżający płyn micelarny Pomarańcza
nawilżająca hydroesencja Pomarańcza
detoksykujący płyn micelarny Limonka
detoksykujący żel micelarny Limonka
detoksykująca hydroesencja Limonka
rozświetlający płyn micelarny Ananas
rozświetlający żel micelarny Ananas
rozświetlająca hydroesencja Ananas
Glov Moon Pads
Te ultramiękkie waciki do demakijażu są wielokrotnego użycia. Dzięki nim w ekspresowym tempie zmyjesz make-up, zwilżając je samą wodą lub kosmetykiem oczyszczającym. Myślę, że są ekologicznym rozwiązaniem. 😉
Equilibra Carbone Attivo
Polubiłam firmę Equlibra za szampon z aloesem do włosów. Nie przesusza skóry głowy i delikatnie ją oczyszcza. Teraz marka wypuściła na rynek kilka produktów z węglem aktywnym – serię Carbone Attivo.
Jakie produkty znajdują się w tej linii?
detoksykującą maseczkę w płachcie
szampon
detoksykujący żel pod prysznic
detoksykująca maska peel-off
detoksykujący żel oczyszczający do twarzy
roślinne mydło detoksykujące w kostce
pasta do zębów
Eveline Cosmetics Galaxity Glitter Mask
Ostatnio panuje moda na brokatowe maseczki. Firma Eveline Cosmetics nie chce odstawać od tłumu, więc wypuściła do sprzedaży połyskujące preparaty do pielęgnacji twarzy. Galaxity Glitter Mask to dwie maseczki – wygładzająca Magic Cristal i oczyszczająca Cosmic Dust.
Dr. Jart+ Cicapair Tiger Grass Camo Drops
To rewitalizujące serum, które działa kojąco i korygująco. Dodatkowo wzmacnia działanie kultowego kremu Cicapair.
Clinique Clinique ID
Pewnie już widziałaś nie raz i nie dwa reklamę Clinique Clinique ID w telewizji. Marka przedstawia to jako rewolucję pielęgnacyjną i możliwość dostosowania do rodzaju cery, ponieważ sami tworzymy własny preparat. Kombinacji jest aż 15!
L’Biotica Milk Therapy
W serię wchodzą preparaty bogate w proteiny mleczne pielęgnujące włosy matowe – szampon, odżywka i maska.
KOLORÓWKA
Dior Backstage Amber Neutrals
Najnowsza paletka Dior Backstage – Amber Neutrals – posiada 8 cieni w ciepłych tonacjach oraz bazę. Można nimi stopniować krycie, osiągając magnetyzujące efekty.
Anastasia Beverly Hills Loose Highlighter
To od kilku lat jedna z najbardziej lubianych marek kosmetyków do makijażu. Tym razem od niedawna na naszym rynek sypkie rozświetlacze.
Benefit Cosmetics Cheekleaders Bronze Squad i Pink Squad
Nowe paletki Cheekleaders, które rozświetlają, brązują i dodają rumieńców, są w edycji limitowanej. Nie wiadomo, jak długo będą dostępne w sprzedaży. Nie oszukujmy się – wyglądają zachęcająco i uroczo! 😉
Guerlain L’Essentiel
Guerlain L’Essentiel to rozświetlający podkład o dobrym kryciu. Jego trwała formuła dobrze stapia się z cerą i sprawia, że buzia prezentuje się promiennie i zdrowo. Występuje w aż 30 odcieniach, więc pewnie znajdziesz idealny.
Naturalna pomadka i róż w kremie Make Me Bio Make Up!
Markę Make Me Bio od zawsze kojarzyłam wyłącznie z kosmetykami pielęgnacyjnymi. A teraz wypuściła swoją pierwszą kolorówkę – naturalną pomadkę i róż w kremie 2 w 1. Kosmetyk występuje w trzech odcieniach. Oczywiście nie tylko maluje usta i barwi policzki, lecz także je pielęgnuje – odżywia i zmiękcza.
Palety Catrice Superbia
Te palety wpadły mi w oko, szczególnie Superbia Vol. 1. Obie zawierają po 10 odcieni, które mają długotrwałą formułę i dość dobre napigmentowanie. Choć na pewno nie można ich porównywać do kultowych palet.
Eveline Glow and Go!
W tej serii znajdziemy dwa rozświetlacze, które tworzą mieniącą się taflę na cerze. Świetnie nadają się do strobingu twarzy. Można nimi także wzbogacić podkład, osiągając subtelny blask.
Co Ci najbardziej wpadło w oko? Masz na coś chrapkę z powyższej listy nowości kosmetycznych marca? 😉