Masło do ciała i masło do ust Weleda z kultowej serii Skin Food

Masło do ust Weleda Skin Food
Kosmetyk znajduje się w wygodnej małej tubce z wąskim dozownikiem i okrągłym plastikowym aplikatorem. Możemy go nanosić palcem lub bezpośrednio na wargi. Masełko posiada lekko żółtawy odcień i wzbogacone jest wieloma substancjami aktywnymi. Na jego formułę składają się między innymi olej słonecznikowy, wyciągi z fiołka trójbarwnego, rozmarynu, rumianku i nagietka, a także lanolina i wosk pszczeli. Dzięki nim świetnie nawilża, natłuszcza i regeneruje usta. Przyznam Wam, że radzi sobie ze spierzchniętymi! Doskonale chroni przed obecną aurą, czyli mrozem i chłodnym wiatrem.

Uzależniłam się od masła Weleda Skin Food. Mam je zawsze przy sobie, codziennie je aplikuję na usta. Mam wtedy pewność, że są one dobrze nawilżone, gładkie i zabezpieczone przed czynnikami zewnętrznymi. Dostrzegłam jednak dużą wadę tego kosmetyku. Kiedy zastosuję go w domu, nie mogę się uwolnić od jednego z kotów – zapach masła go tak silnie kusi, że najchętniej przyległ by mi do warg i je zlizywał. 🙂 A specyfik ma aromat ziołowo-cytrusowy z dominacją cytrusów. Pachnie bardzo przyjemnie.
Pamiętajcie, że ze względu na skład bogaty w olej słonecznikowy, lanolinę i wosk pszczeli, masło Weleda Skin Food natłuszcza usta – aplikacja go bezpośrednio na szminkę lub pod nią raczej nie skończy się oczekiwanym efektem. 😉

*substancje zapachowe pozyskane z naturalnych olejków zapachowych
^składniki pochodzenia organicznego
Zauważcie, że woda w składzie znajduje się na dalekiej pozycji – taka informacja jest bardzo przydatna. Zimą, kiedy mróz szybko pozbywa się wilgoci z naszej skóry, warto stosować bardziej treściwe kremy i produkty. A jeśli mamy specyfiki bazujące na wodzie (jest na początku składu), to zaaplikujmy je co najmniej 15 minut przed wyjściem na zewnątrz. Chodzi o to, by zanim wyjdziemy na mróz, woda zdążyła wyparować z buzi w optymalnych warunkach pokojowych. Dlatego też masło Weleda może być z powodzeniem używane zimą, nawet podczas spaceru. Oczywiście w inne pory roku tez możemy je mieć przy sobie. Doskonałe także do pomieszczeń – zabezpieczy przed suchym powietrzem z grzejników.

Pojemność: 8 ml
Cena: ok. 24 zł
Moja ocena: 5/5
Zalety:
- rewelacyjnie nawilża i natłuszcza
- wygładza wargi
- radzi sobie ze spierzchniętymi ustami
- chroni przed czynnikami zewnętrznymi, szczególnie przed zimowym mrozem i suchym powietrzem z grzejników
- zmniejsza tendencję do przesuszania się ust
- zmiękcza wargi
- wygodny aplikator
- przyjemny zapach
- daje komfort ustom na długi czas
- bardzo wydajne
- naturalny skład
Wady:
- cena
- koty się na niego rzucają 😀
Masło do ciała Weleda Skin Food
Treściwe, bogate w naturalne składniki aktywne, gęste, szybko wchłaniające się, świetnie nawilżające. To jedne z głównych zalet tego kosmetyku. Masło do ciała Weleda Skin Food rozkochało mnie w sobie już po pierwszej aplikacji. Z początku musiałam się przyzwyczaić do jego gęstej konsystencji (jak masła w kostce) – zwykle sięgałam po balsamy o dość rzadkiej formule – ale to nie stanowiło dużego problemu.

Produkt już po otwarciu roztacza cytrusowo-ziołowy aromat. A ten dość długo utrzymuje się na skórze. Po chwili z cytrusowej dominacji wybija się jakieś kwiatowe tło (podobno lawenda). Niezwykle przyjemna woń. Ale to tylko poboczna cecha masła Weleda Skin Food. Najważniejsze jest jego działanie. A można je określić jako bliskie ideałowi. Na początku, ze względu na gęstą konsystencje, może dawać wrażenie, że tępo rozprowadza się po naskórku. Jednak gdy się z nim zetknie i złapie jego temperaturę, staje się gładsze i subtelnie sunie po powierzchni. Aplikacja więc jest wygodna. Masło się po niej momentalnie wchłania! Oczywiście w zależności jak grubą warstwę nałożycie – zalecam precyzyjnie je rozprowadzić, by nie zostawiać białych smug. Po zastosowaniu skóra ani się nie klei, ani nie pozostaje na niej jakiś supertłusty niekomfortowy film.
Formuła specyfiku bazuje na podobnych składnikach, jak jest w przypadku masła do ust Weleda. W produkcie do ciała znajdziemy więc między innymi olej słonecznikowy, wyciągi z rozmarynu, rumianku, nagietka, fiołka trójbarwnego, ale także masło kakaowe i masło shea. Taka mieszanka czyni ten kosmetyk silnie nawilżającym, natłuszczającym, odżywczym, regenerującym, wygładzającym i zabezpieczającym przed środowiskiem zewnętrznym. Świetnie ochroni skórę przed mrozem i nie pozwoli na uciekanie wody z jej głębszych warstw.

Po aplikacji naskórek jest wyjątkowo gładki, elastyczny, aksamitny w dotyku. Znikają przesuszenie, dyskomfort, swędzenie. Masło Weleda Skin Food na pewno poradzi sobie z mocno przesuszoną skórą, podrażnioną, atopową. Dobrze nawilża, natłuszcza, a także koi ze względu na obecność nagietka i rumianku. Rozmaryn za to zregeneruje tkankę, a fiołek zmniejszy tendencję do jej łuszczenia się i pozbędzie się szorstkości.
Niestety masło ma jedną wadę, choć przy dobrej wydajności nie powinna mieć ona znaczenia. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. 😉 74 zł to dla wielu osób wyjątkowo dużo. Jednak pamiętajmy, że w produkcie znajdują się organiczne substancje o korzystnych właściwościach i starczy on na bardzo dużo aplikacji.
PS Mój kot na zapach tego kosmetyku się nie rzuca, jedynie na masła do ust. 😉

*substancje zapachowe pozyskane z naturalnych olejków zapachowych
^składniki pochodzenia organicznego
Pojemność: 150 ml
Cena: ok. 74 zł
Moja ocena: 5-/5
Zalety:
- świetnie nawilża i natłuszcza skórę
- koi podrażnienia
- regeneruje naskórek
- radzi sobie z bardzo suchą i szorstką skórą
- ekspresowo się wchłania
- nie pozostawia lepkiej i tłustej warstwy
- naturalny skład
- chroni przed czynnikami zewnętrznymi
- uelastycznia, zmiękcza i wygładza skórę
- pięknie i dość długo pachnie na ciele
- wydajne
Wady:
- cena

Zielone kosmetyki Weleda z gamy Skin Food świetnie sprawdzą się zimową porą, ale nie tylko. Będą doskonałym towarzystwem przez 365 dni. Podejrzewam, że ich cytrusowy zapach dobrze wpisze się w aury każdej pory roku.
Mieliście styczność z serią Skin Food Weledy? Poznaliście już te dwa nowe produkty? Który kosmetyk bardziej wpadł Wam w oko? 😉
XO Dżo
To, że koty się na niego rzucają to dla mnie zaleta, a nie wada ;p
Nie miałam okazji jeszcze używać tego masła, ale twoja recenzja brzmi zachęcająco. Póki co używam masła do ciała z Cosnature i jestem bardzo zadowolona. Poza działaniem fajna jest też cena tego masła <3
Polecam masło shea jako osobny kosmetyk. Bardzo uniwersalny i wszechstronnie działa na wielu płaszczyznach.