[dropcap_large]T[/dropcap_large]o druga część w obrębie mitów na temat różnych kosmetyków. Tym razem w zestawieniu pielęgnacyjnych zabobonów znajdą się między innymi: SLS, SLES czy PEG-i. Nie dajmy się jednak omamić technikom stosowanym przez najlepszych marketingowców oraz plotkom szerzonym bezpodstawnie. Poznajcie kolejne kosmetyczne mity. Część z nich znajdziecie w pierwszej części – TU.
SLS I SLES SĄ SZKODLIWE, WYSUSZAJĄ SKÓRĘ, PODRAŻNIAJĄ I NALEŻY ICH UNIKAĆ – SĄ TEŻ RAKOTWÓRCZE
Prawda/Fałsz To, że podrażniają i wysuszają skórę, można często uznać za prawdziwe. Lecz nie zawsze. SLS (Sodium Lauryl Sulfate) oraz SLES (Sodium Laureth Sulfate) zazwyczaj kojarzone są z tym, że znajdują się w chemii domowej i gospodarczej, np. w płynach do mycia naczyń czy mleczkach do czyszczenia. Te związki jednak zawarte są w formule kosmetyku w nieco mniejszym stężeniu. Przyjrzyjcie się również, że SLS i SLES znaleźć można wyłącznie w specyfikach pielęgnacyjnych, które są spłukiwane wodą – czyli mają krótki kontakt ze skórą. Obok tych substancji najczęściej w preparatach umieszczane są składniki łagodzące, jak pantenol i alantoina oraz mocno nawilżające.
Dobrymi cechami SLS i SLES są świetne właściwości oczyszczające i pianotwórcze. Ja na przykład raz na jakiś czas stosuję szampon zawierający te związki, żeby dokładnie wymyć ze skóry głowy nadmiar sebum i zanieczyszczeń. Użycie szamponu z SLS lub SLES raz na miesiąc lub częściej pomaga mi lepiej pozbyć się łojotoku, w połączeniu z innymi zabiegami pielęgnacyjnymi.
Oczywiście nie każda skóra dobrze reaguje na obecność tych substancji w specyfikach. Najgorzej radzi sobie naskórek wrażliwy, alergiczny i skłonny do podrażnień. Uwaga! Substancje przesuszają skórę i mogą zaburzyć jej gospodarkę hydrolipidową.
Mitem jest na pewno stwierdzenie, że SLS i SLES są rakotwórcze. Nie ma na to jakichkolwiek dowodów.
ZMIENIAJMY KOSMETYKI, BO SKÓRA SIĘ OD NICH UZALEŻNIA I DO NICH PRZYZWYCZAJA
To chyba najgłupszy mit, jaki kiedykolwiek słyszałam. Skóra to twór żywy, który nigdy nie śpi – pracuje 24 godziny na dobę, nie ma wolnych weekendów. 😉 Codziennie usuwa martwe komórki z powierzchni, a co 28 dni ulega całkowitej regeneracji. I tak naprawdę kosmetyki działają tylko na górną warstwę, czyli naskórek (nie dajcie się zwieść reklamom 😉 ). Niewielka liczba preparatów działa dogłębnie – większość specyfików złożona jest z substancji, które posiadają zbyt duże cząsteczki, żeby dostać się do skóry właściwej. Dlatego nie ma obawy, że cera się uzależni od jakiegoś kosmetyku czy do niego przyzwyczai i przestanie na niego reagować. Co 28 dni następuje jej całkowita odnowa, a jak wyżej napisałam, produkty pielęgnacyjne w zasadzie działają tylko na naskórek.
Różne składniki preparatów nie działają ogólnoustrojowo w organizmie. To nie leki. Nie wnikają w głąb naszego ciała i nie aktywują bodźców nerwowych. Co najwyżej uzależniające może być kupowanie kosmetyków (ale z tym też trzeba walczyć). 😉
Większy wpływ na skórę ma dieta, czynniki zewnętrzne czy gospodarka hormonalna organizmu.
UŻYWAJMY KOSMETYKÓW Z TEJ SAMEJ LINII
Mit (częściowo Prawda). To jest tak naprawdę potrzeba sztucznie stworzona przez różnych marketingowców. Działa to tak: firma A wypuszcza na rynek trzy specyfiki z linii B. Musi je wszystkie sprzedać, a nie pojedynczo, więc wypuszcza famę o tym, że aby działały zgodnie z zapewnieniami, powinny być używane wszystkie z jednej serii w jednej pielęgnacji. To świetny zabieg marketingowy. Przyjrzyjcie się, że wiele drogeryjnych kosmetyków ma podobną bazę składników, różnią się tylko jakimiś ekstraktami, które i tak występują w ilościach śladowych (ok. 1%). Marka i ta sama linia preparatów nie są najważniejsze – to, co jest istotne, to idealne dobranie specyfików do rodzaju cery. A te spokojnie mogą być od różnych producentów i z różnych serii.
Oczywiście, jak we wszystkim, i tu bywają wyjątki. Zależne jest to od formuły kosmetyku, szczególnie, jeśli zawiera ściślej i konsekwentniej działające składniki, jak kwasy owocowe czy retinol. O tym, których preparatów lepiej ze sobą nie łączyć w pielęgnacji, przeczytacie TUTAJ.
EDIT za komentarzem poniżej: Wyjątkiem jest skóra alergiczna, której ciężko dobrać odpowiednie kosmetyki. Wówczas lepiej kupować z jednej linii tej dobrze już poznanej, skutecznej i korzystnej dla cery .
SZYBKIE WKŁADANIE I WYCIĄGANIE (UBIJANIE) SZCZOTECZKI DO TUSZU DO RZĘS POZWOLI NA POZBYCIE SIĘ GRUDEK
Jeśli chcecie skrócić żywotność maskary – proszę bardzo. Gwałtownymi szybkimi ruchami góra-dół nie pozbędziecie całkowicie się niechcianych grudek. Za to wtłoczycie do środka tubki z tuszem dużo powietrza, a tym samym przyspieszycie „starzenie się” kosmetyku. Zwykle maskara posiada żywotność na poziomie trzech miesięcy. Jeśli będziecie machać energicznymi ruchami szczoteczką w głąb opakowania i na zewnątrz, spowodujecie, że tusz zacznie szybciej zasychać.
OPRÓCZ KREMU DO TWARZY KUPUJMY TEŻ POD TEN OCZY
Kolejny zabieg marketingowy. Skóra pod oczami, fakt, jest nieco cieńsza niż na reszcie twarzy. Lecz ma taką samą budowę i tak samo reaguje na kosmetyki. Dlatego nie trzeba kupować oddzielnie typowych kosmetyków dedykowanych tylko pod oczy czy w ich okolice. Wystarczy dobry krem do twarzy (chyba że jest niewskazany do okolicy oczu), trzeba tylko uważać, by nie nanieść go na błony śluzowe. Zwykłe nawilżające mają bardzo podobną formułę, co te pod oczy, które często kosztują krocie, zważając na pojemność. Oczywiście standardowych kremów nie używajcie na powieki – tu już muszą być aplikowane odpowiednie specyfiki.
Unikać należy jednak stosowania preparatów przeciwtrądzikowych na skórę wokół oczu oraz na powieki.
Ewentualnie można kupić chłodzące żele z wyciągami roślinnymi, np. ze świetlika, które koją delikatny naskórek i zmniejszają obrzęki. Według mnie stratą pieniędzy jest nabywanie zwykłych nawilżających kremów pod oczy.
POPULARNE FIRMY PRODUKUJĄ NAJLEPSZE I NAJSKUTECZNIEJSZE KOSMETYKI
Na pewno już się przekonaliście o tym, że to nieprawda. Najpopularniejsze marki to te, które włożyły dużo pieniędzy w reklamę, niekoniecznie w jakość kosmetyku. Oczywiście nie można generalizować.
DOBRY KREM POZBĘDZIE SIĘ ZMARSZCZEK
Nie marzcie o tym, że pozbędziecie się z twarzy tych bruzdek. To jest niemożliwe. Takie rzeczy potrafi tylko medycyna estetyczna i to też nie na stałe. Żaden krem, nawet ten najdroższy i z najbardziej wartościowym składem, nie usunie zmarszczek. Może je ewentualnie delikatnie spłycić, ale to też tak naprawdę wrażenie optyczne, ot, taka kosmetyczna iluzja.
PEG-i SĄ KANCEROGENNE I TOKSYCZNE
Mit (pośrednio Prawda). Czym są te związki? To grupa substancji, w skład której wchodzą między innymi polimery i etery glikolu etylenowego. Pewnie dalej Wam nic to nie mówi. Związki te mają w kosmetykach różne funkcje, w zależności od ich budowy. Jedne mogą być emulgatorami, rozpuszczalnikami, składnikami myjącymi, inne zaś substancjami spowalniającymi wysychanie preparatu, poprawiającymi jego lepkość lub ingrediencjami nawilżającymi. Wiele PEG-ów polepsza przenoszenie cząsteczek różnych komponentów kosmetyków w ciut głębsze partie naskórka (ale niezbyt głęboko, nie docierają do skóry właściwej). Te związki są bardzo dobrze zbadane pod wieloma względami.
Określono, że PEG-i NIE są toksyczne, kancerogenne bądź mutagenne. Jednak w związku ze specyficznym procesem ich pozyskiwania, mogą być zanieczyszczone 1,4-dioksanem. A substancja ta jest zakazana w kosmetykach. To ona ma działanie kancerogenne – przebadano to wyłącznie na zwierzętach, nie ludziach. Nie trzeba się jednak znacznie obawiać tego związku, gdyż nie jest on kumulowany w organizmie – szybko jest metabolizowany, a ze skóry odparowuje.
Co sądzicie o tych mitach? Słyszeliście o nich? Jakie jeszcze znacie albo na których temat chcielibyście wiedzieć więcej?
XO Dżo