Tag: Hiszpania

  • Walencja – co warto zobaczyć w tym niezwykłym mieście? Jakie polecam atrakcje i miejsca?

    Walencja – co warto zobaczyć w tym niezwykłym mieście? Jakie polecam atrakcje i miejsca?

    Gdy wysiadłam z samolotu na lotnisku w Walencji i przebyłam krótką trasę metrem, od razu poczułam, że to „moje miejsce”. To miasto zaczarowało mnie od pierwszych chwil. Zwiedziłam już wiele miast w Europie, w tym masę we Włoszech, ale to dopiero z hiszpańską Walencją poczułam niewytłumaczalną więź. Spróbuję przekonać i ciebie, że warto ją zobaczyć choć raz w swoim życiu. Co zwiedzić, jakie miejsca i atrakcje w Walencji przekonają cię do siebie?

    [Współpraca reklamowa z Lidl Polska]

    Zwykle moje podróże odbywały się w różne rejony Włoch. Jednak od zawsze chciałam zwiedzić państwo słynące z porywającej muzyki, fiesty, tapas i fantastycznych win – Hiszpanię. Od dawna marzyłam o poznaniu każdego zakątka pewnego magicznego miasta – mowa oczywiście o Walencji. Dlaczego warto ją zwiedzić? 

    Walencja – miasto, w którym tradycja zderza się z nowoczesnością 

    walencja co zobaczyć
    Ciudad de las Artes y las Ciencias – Miasto Sztuki i Nauki w Walencji

    To miasto jak ze snów. Kiedy przyjechałam na południe Hiszpanii, nie spodziewałam, że zakocham się tak szybko w Walencji. Zauroczyło mnie w niej połączenie nowej futurystycznej architektury z zabytkową, liczącą setki lat. Do tego naprawdę ogromne zielone przestrzenie i przepiękna plaża. Powiedziałam sobie, że kiedyś tam zamieszkam na stałe – zobaczymy, czy spełnię własną obietnicę. 😉

    Czym dotrzeć do Walencji? Najlepszą opcją jest podróż samolotem – loty do Walencji oferują między innymi popularni tani przewoźnicy jak WizzAir czy Ryanair.

    Czym najlepiej poruszać się po Walencji? To miasto jest całkiem dobrze skomunikowane – z lotniska z łatwością dotrzesz do centrum za pomocą metra. W Walencji jest kilka linii metra (niektóre naziemne) oraz dobrze rozplanowane linie autobusowe, są także dostępne wypożyczalnie rowerów.

    Co warto zobaczyć w Walencji? Co zwiedzać? Najciekawsze miejsca i atrakcje

    Walencja ma naprawdę wiele do zaoferowania – jest miejscem, w którym zakochają się zarówno dorośli, jak i dzieci. Starsi mają co zwiedzać, maluchy – skorzystają z wielu lokalnych atrakcji. 

    Samo miasto nie jest ogromne, choć trzecie co do wielkości w Hiszpanii. Jest za to dość gęsto zaludnione, ale doskonale zaprojektowane i zorganizowane. Jest coś, co pamiętam do dziś – mnóstwo zieleni, parków i przestrzeni do odpoczynku.

    Spróbuję cię przekonać, że nie pożałujesz podróży do Walencji. Co w takim razie warto zobaczyć?

    Ciudad de las Artes y las Ciencias – Miasto Sztuki i Nauki

    Ten kompleks musisz koniecznie zobaczyć na własne oczy – zdjęcia nie oddają jego doskonałości! Jest zakotwiczone w dawnym korycie rzeki Turii. Obejmuje kilka obiektów zaprojektowanych przez miejscowych architektów – Santiago Calatrava i Felixa Candela. Z różnych punktów możesz podziwiać futurystyczne budynki otoczone roślinnością. Możesz kupić bilety zarówno do jednego obiektu, jak i kilku różnych.

    Ciudad de las Artes y las Ciencias – Miasto Sztuki i Nauki walencja
    Ciudad de las Artes y las Ciencias – Miasto Sztuki i Nauki

    Jako pierwsze warto odwiedzić tam L’Oceanogràfic, czyli największe oceanarium w Europie. Na mnie zrobiło wielkie wrażenie – jeśli wybierasz się do Walencji z dziećmi, to z pewnością będzie ich ulubione miejsce (na równi z Bioparc Valencia, o którym opowiem dalej). Oceanarium obejmuje setki różnych gatunków morskich i lądowych z 13 ekosystemów. Na oceanarium poświęcisz prawie cały dzień.

    W kompleksie Ciudad de las Artes y las Ciencias znajduje się również Museo de las Ciencias Príncipe Felipe, czyli Muzeum Nauki. Gdy tam byliśmy, trafiliśmy na bardzo ciekawą interaktywną wystawę. Muzeum warto odwiedzić choćby dla zobaczenia gigantycznego wahadła Foucaulta.

    W kompleksie zwiedziliśmy również L’Hemisfèric, ponieważ wykupiliśmy bilet na seans IMAX o dinozaurach i na wizytę w tamtejszym planetarium. Przyjrzyj się, jak wspaniały kształt ma ten budynek – nawiązuje do ludzkiego oka.

    L’Hemisfèric walencja
    L’Hemisfèric

    W Muzeum Sztuki i Nauki znajduje się opera El Palau de les Arts Reina Sofía, która wygląda jak ryba. Niestety widzieliśmy ją jedynie od zewnątrz, ale mam plan, by w przyszłości wybrać się na jakieś wydarzenie i zwiedzić jej wnętrze.

    opera El Palau de les Arts Reina Sofía

    Po terenie Ciudad de las Artes y las Ciencias możesz bezpłatnie spacerować, jednak do poszczególnych obiektów musisz kupić wejściówki.

    PS W części bliżej mostu są często organizowane imprezy z muzyką. 

    Ogrody Turii

    Będąc w Walencji, spróbuj przejść całą długość osuszonego koryta rzeki Turii (nie wjedziesz tam samochodem). Na każdym kroku natrafisz na piękną roślinność bądź atrakcje, także dla dzieci, jak choćby Plac Guliwera – wielką zjeżdżalnię w kształcie olbrzyma z książki. W sumie Ogrody Turii to jeden wielki park łączący L’Oceanogràfic na jednym końcu z Bioparc Valencia na drugim.

    ogrody turii plac guliwera walencja

    Spacerując w dawnym korycie rzeki, ujrzysz pozostałości po jej obecności – 18 mostów.

    Bioparc Valencia

    Spróbuj rozplanować swoją podróż tak, by jeden cały dzień (tak, to może zająć nawet cały dzień) poświęcić na zwiedzanie czegoś na wzór safari – Bioparc Valencia. W określonych godzinach możesz dołączyć do karmienia zwierząt, będąc w ich bliskim otoczeniu. Nam udało się zobaczyć radośnie skaczące i biegające po trawie lemury – nie ukrywam, że cieszyłam się jak dziecko. 

    Ten park ma naprawdę dużą powierzchnię, więc przygotuj się na długie spacerowanie. Na szczęście w centrum Bioparc znajduje się teren restauracyjny… otoczony wybiegami dla zwierząt. Zajadasz gazpacho i obserwujesz, jak blisko ciebie biegają dzikie zwierzęta. 

    Bioparc Valencia
    Bioparc Valencia

    Zarówno bilety do oceanarium, jak i safari są całkiem drogie, ale warto odłożyć na nie pieniądze, szczególnie jeśli wybierasz się w podróż z dziećmi. Polecam wejściówki kupić z wyprzedzeniem – nam w ten sposób udało się dorwać je trochę taniej. Zresztą, jeśli dobrze pamiętam, to do różnych obiektów jest ograniczona liczba biletów. 

    Katedra w Walencji – największa świątynia w mieście

    Muszę przyznać, że katedra w Walencji robi ogromne wrażenie – głównie ze względu na jej majestatyczność. Chodzą słuchy, że gdzieś w jej wnętrzu ukryto święty Graal.

    katedra w Walencji

    Co jeszcze warto zobaczyć w Walencji?

    Z miejsc, które jeszcze warto zobaczyć w Walencji, proponowałabym ścisłe stare centrum z głównym placem Plaza del Ayuntamiento. Jeśli znajdziesz czas, odwiedź też Mercado Central, największy zadaszony targ w Europie. Kupisz w nim świeże ryby, owoce, warzywa, mięsa, dobre hiszpańskie wina. Na zewnątrz kupisz pamiątki. 

    W zabytkowym centrum miasta, nieopodal dworca kolejowego, znajduje się też arena walk byków, bardzo przypominająca rzymskie koloseum – Plaza de Toros.

    Jeśli kochasz spędzać czas wśród roślinności, koniecznie odwiedź ogród botaniczny w Walencji. Znajdują się tam gigantyczne kaktusy i inne ciekawe okazy.

    ogród botaniczny w walencji

    Plaże w Walencji

    Polskie plaże przy tych w Walencji to… małe piaskownice. Wiele im brakuje. Plaża w Walencji, na której byliśmy – El Cabanyal – jest przeogromna! Do tego niezwykle czysta, a sam piasek jest drobny i przyjemny w dotyku, choć bardzo nagrzany (bez sandałów czy klapek ani rusz, nawet w maju). Nieopodal plaży, bardziej na południe, znajduje się port, przy którym warto się przespacerować i popodziwiać luksusowe jachty.

    plaża w walencji

    Co warto zjeść i wypić w Walencji?

    Hiszpańskie przekąski, dania i napoje to prawdziwa bajka. Walencja ma kilka wyjątkowych propozycji w zanadrzu. Co polecam wypić i zjeść w tym mieście? Oczywiście przede wszystkim owoce morza, paelle, churros i najróżniejsze tapas. Ale to magiczne miejsce oferuje dużo więcej.

    Staraj się odwiedzać miejsca „na boku”, mniej zatłoczone, może w mniej urokliwych uliczkach. Często prowadzą je lokalsi chcący przekazać proste tradycyjne smaki.

    Horchata – spróbuj jej choć raz, będąc w Walencji

    Walencja słynie przede wszystkim z horchaterii, czyli miejsc, w którym wypijesz specyficzny koktajl – horchata de chufa (orxata). To roślinny napój z cibory jadalnej połączonej z mlekiem i ewentualnie cukrem. Najlepiej smakuje schłodzony, w towarzystwie słodkiego ciastka. 

    Bardzo zasmakowała mi horchata i pijałam ją w kilku miejscach w Walencji. Chyba najbardziej oblegana horchateria to Horchateria de Santa Catalina, ale mogę się mylić. Zajrzyj do niej choćby ze względu na jej aranżacje z wykorzystaniem charakterystycznych płytek azulejo.

    Najlepszym koktajlem raczyliśmy się w jakimś małym punkcie niedaleko stadionu w Walencji. Niestety nie pamiętam nazwy tego lokalu.

    Hiszpańskie przystawki – tapas – i paella

    To właśnie w regionie Walencji narodziła się paella. Wypada więc choć jeden raz spróbować jej w lokalnej restauracji. I uwaga – tej w pierwotnej wersji, czyli z królikiem. Paella z owocami morza to wymysł kolejnych lat. Oryginalna, walencka, była przygotowywana właśnie z królikiem bądź z kurczakiem i warzywami.

    Jeśli chodzi o tapas z Walencji, to chyba najpopularniejszym jest esgarrat, czyli przystawka z suszonego dorsza i papryki. Warto także skosztować walenckich małż, czyli omułek clóchinas.

    Z tego słynie Walencja – Agua de Valencia

    „Woda Walencji” tak naprawdę… nie zawiera wody. To jeden z najpopularniejszych drinków tamtejszego regionu. Jeśli chcesz go odtworzyć w domu, potrzebne ci będzie specjalne wino cava. To właśnie na tym musującym trunku bazuje Agua de Valencia. Oprócz tego łączy się je ze świeżym sokiem pomarańczowym, wódką i ginem. Drink ten jest podawany w wielu lokalach w Walencji.

    W Walencji do obiadu, kawy bądź wieczornej często serwuje się również likiery – słodkie i wytrawne. Tak jak dla Włochów z Toskanii skarbem jest słynne limoncello, czyli likier z cytryn, tak dla mieszkańców hiszpańskiej Walencji tym samym są licor de arroz, czyli likier ryżowy, oraz mistela, czyli likier winny. 

    Wspominając o limoncello, przypomniał mi się przepis na pewien orzeźwiający koktajl. Limoncello Spritz łączy w sobie włoskie aromaty cytryn z Amalfi z musującymi bąbelkami prosecco. To drink idealny na cieplejsze dni, który do końca życia będzie kojarzyć mi się z Toskanią, do której wracam wspomnieniami. Z każdej wycieczki w tamte rejony przywoziłam z rodzicami choć jedną butelkę limoncello.

    blog walencja winnicalidla

    Teraz nie muszę wybywać do Włoch, ponieważ z łatwością mogę zarezerwować produkty na portalu WinnicaLidla.pl. To kopalnia wiedzy na temat trunków ze wszystkich stron świata oraz sposobów ich łączenia, w czym i w jakich proporcjach. Rezerwację można opłacić i odebrać w najbliższym sklepie Lidl już następnego dnia.

    Słodkości w Walencji

    W Walencji w wielu lokalach natrafisz na popularne w całej Hiszpanii churros. Możesz też spróbować czegoś na wzór naszych polskich pączków – buñuelos. Hiszpania słynie również z dobrych flanów, szczególnie niezwykle popularnego karmelowego – crème caramel. Na sam koniec, jako zwieńczenie podróży po Walencji, przygotowałam łatwy przepis na ten deser, który często robię w domu. 

    Przepis na hiszpański flan karmelowy – crème caramel

    SKŁADNIKI NA

    karmel

    • 1/3 szklanki cukru
    • łyżka stołowa wody

    SKŁADNIKI NA

    krem

    • 2 jajka
    • 300 ml mleka
    • 3 łyżki stołowe cukru
    • 1 łyżeczka cukru z wanilią

    Teraz działaj:

    1. Na małej patelni lub w rondelku z grubszym dnem rozpuść cukier aż do momentu, gdy stanie się jednolitym płynem o bursztynowym kolorze. Uwaga – będzie bardzo gorący!
    2. Do roztopionego cukru ostrożnie dodaj wodę. Całość może zacząć skwierczeć, ale delikatnie mieszaj.
    3. Przygotowany karmel wlej do kokilek (małych naczyń żaroodpornych). Kremu starczy na około 3 naczynia.
    4. W międzyczasie w rondelku rozgrzej mleko z cukrem i cukrem z wanilią. Nie doprowadź do zagotowania. 
    5. Włącz piekarnik – ustaw na góra-dół na 180 stopni.
    6. W misce na wolnych obrotach zmiksuj jajka, a następnie dodawaj do nich stopniowo gorące mleko, ciągle miksując. 
    7. Przelej krem do kokilek i wstaw je do rozgrzanego piekarnika.
    8. Piecz przez około 25-30 minut.
    9. Po ostygnięciu flany przechowuj w lodówce i zjedz najlepiej w ciągu jednej doby.

    Daj znać, czy odwiedzisz kiedyś Walencję! A może już jest ci dobrze znana?

    winnica lidla hiszpański stół

    Wpis ten powstał we współpracy z portalem WinnicaLidla.pl.

  • Co warto wiedzieć o używaniu perfum?

    Co warto wiedzieć o używaniu perfum?

    Jak używać perfum? Gdzie je aplikować? Czym jest layering? Jak powinno wyglądać testowanie perfum w sklepie? W jaki sposób przedłużyć trwałość zapachu? Sprawdź, co warto wiedzieć o używaniu perfum.

    Perfumy od dawna współtworzą nasz wizerunek. Dodają nam pewności siebie, potrafią akcentować magnetyzm naszego ciała, poprawiają humor. Kto z nas ich nie kocha? Wyraziste, subtelne, z ogonem lub bez. Gourmand, paprociowe, owocowe, kwiatowe. Orzeźwiające bądź otulające. Wonne esencje tworzą nie tylko znane od lat perfumeryjne przedsiębiorstwa, a także prestiżowe domy mody, jak Chanel, Yves Saint Laurent, Dior czy Givenchy. Za każdym aromatem stoi jeden lub kilka nosów wybitnych senselierów.

    Na pewno uwielbiacie często okraszać swoją skórę przyjemnym zapachem. Jednak czy wiecie, jak poprawnie używać perfum? Co robić, by ich moc była dłużej wyczuwalna? Wystarczy kilka małych trików i praktyczne podejście.

    Używanie perfum co wiedzieć

    Miejsce na perfumy ma znaczenie

    Wszystkie swoje flakony przechowuj w suchym i chłodnym pomieszczeniu. Większość z nas zazwyczaj trzyma perfumy w łazience, w której panują wysoka wilgoć i ciepło. Część z nas ustawia szklane buteleczki z zapachami także na toaletce, często długo wystawianej na promienie słoneczne. Takie warunki nie przedłużą trwałości perfum, wręcz ją wyraźnie zmniejszą. Dodatkowo znaczna część esencji, szczególnie zawierających naturalne olejki eteryczne, zaczyna się rozwarstwiać, tracić jakość lub zmieniać kolor pod wpływem wyższej temperatury oraz innych czynników zewnętrznych. Dobre wody się nie psują, są niemal dożywotnie, o ile właściwie je przechowujemy.

    Aplikacja perfum na skórę – kiedy, gdzie i jak?

    W jakim momencie spryskać ciało ulubioną wonią? Zaleca się, by robić to tuż po wyjściu z ciepłej kąpieli lub spod prysznica i ubraniu się. Rozpulchniony naskórek łatwiej przyjmie cząsteczki zapachu i na dłużej go w sobie zachowa.

    Esencją warto okrasić kilka miejsc na ciele. Są to między innymi nadgarstki, szyja, kark, zgięcie brzucha, wewnętrze części łokci i kolan, łydki i kostki. Dużo tego, prawda? Można oczywiście pozostać przy tradycyjnej i szybkiej metodzie – aplikacji na okolice dekoltu.

    Uwaga! Jeśli używacie aromatu na nadgarstki, nie ocierajcie ich o siebie. Trąc skórę rozgrzewamy ją, co powoduje, że cząsteczki pachnidła szybciej ulatują – dotyczy to przede wszystkim nut głowy i serca.

    Można też aplikować perfumy na ubrania i szale, ale na skórze zawsze najlepiej pachną, unoszą się pod wpływem ciepła naszego ciała. Ponadto pachnidła z duża ilością olejków eterycznych mogą pozostawić ślad na materiale albo go odbarwiać. A co, gdy jednak zapach nie będzie nam się podobał, będzie nas drażnił? Pamiętajcie, że czasem aromat zostaje na tkaninie i nawet pranie może sobie nie poradzić z jego pozbyciem się.

    Jak używać perfum jak aplikować

    Wazelina przedłuży trwałość perfum

    Od kilku lat ten kosmetyk jest często zapominany. Przydaje się jednak w kilku sytuacjach. Jedną z nich jest aplikacja zapachów. Jeśli naniesiemy ją na skórę przed użyciem pachnidła, przedłużymy jego trwałość i moc. Podobnie zachowają się bezzapachowe preparaty pielęgnacyjne, jak mleczko, balsam, lotion, krem treściwe w oleje roślinne.

    Layering, czyli warstwowanie perfum – warto przetestować

    Ta metoda pozwala na stworzenie autorskiej kompozycji zapachowej na własnym ciele. Wystarczy użyć kilku wybranych ulubionych esencji i nanieść je na skórę. Pachnidła muszą być do siebie dopasowane, najlepiej danymi akordami. Layering wymaga czasu, wyczucia i testów. Tylko próby pozwolą na sprawdzenie, które wonie będą do siebie pasować, a których lepiej ze sobą nie łączyć.

    Jak przechowywać perfumy

    Testowanie zapachów w perfumeriach

    Na pewno choć raz zdarzyło Wam się zajść do drogerii Douglas, Sephora bądź innych sklepów sprzedających wonne esencje, by przetestować na własnej skórze dany aromat. Sądzę, że nie był to jeden raz. 😉 Podczas takich pachnących prób wiele z nas popełnia kluczowy błąd. Otóż wąchamy kilka lub kilkanaście różnych perfum podczas jednej wizyty.

    A tak naprawdę podczas jednego dnia powinno się przetestować maksymalnie trzy, rozdzielając je wonią ziaren kawy. Idealnie jednak jest się skupić jednego dnia wyłącznie na jednym zapachu – okrasić nim swoją skórę, przejść się po drogerii bądź dłużej po galerii handlowej/mieście i dopiero po pewnym czasie sprawdzić, jak aromat zachowuje się na ciele.

    Uwaga! Testowanie na blotterze (papierku) nie jest miarodajne. Perfumy mogą całkowicie inaczej pachnieć na nim niż na naszym naskórku. Jeśli mamy możliwość, poprośmy sprzedawcę w drogerii o próbkę zapachu.

    Coś na deser – mit o testerach

    W ogólnej opinii uważa się, że testery są bardziej stężone i trwalsze od pełnowartościowych tradycyjnych perfum. To mit. Nieprawdą jest, że to mocniejsze esencje. Testery to te same produkty, co perfumy, z tym że są… po prostu przeznaczone do testowania i zwykle sprzedaje się je bez nakrętek lub w mało estetycznym szarym/białym kartoniku. Pochodzą z tych samych linii produkcyjnych. W lepszym odczuwaniu ich na skórze może działać metoda sugestii, placebo. 😉

    Jak aplikować perfumy

    Bez jakich perfum nie wyobrażacie sobie dnia?

    XO Dżo

  • Czerwcowe nowości kosmetyczne + krótko o SeeBloggers

    Czerwcowe nowości kosmetyczne + krótko o SeeBloggers

    [dropcap_large]O[/dropcap_large]statnie miesiące były dla mnie dość obfite w pracę, stąd moja mała aktywność na blogu. Jednak niedawna wizyta na targach SeeBloggers dodała mi trochę pomysłów i pobudziła do działania. Długo myślałam nad tym, co zmienić na blogu. Pierwszą moją decyzją jest wprowadzenie systematyczności i kilku cyklów. Chcę również utrzymać większą liczbę recenzji kosmetycznych przeplataną z poradami, a także ożywić ciut dział dotyczący kuchni, książek i filmów. Drugą – przeniesienie bloga na inną platformę i własny hosting, co będzie się wiązać z dużą ilością pracy i prawdopodobnie przerwą w działaniu strony.

    Wracając do dzisiejszego tematu – czerwcowych nowości kosmetycznych i SeeBloggers, mogę Wam obiecać, że co miesiąc na blogu pojawi się post promujący nowinki na rynku beauty. Nowe marki i nowe produkty. W tym poście na końcu znajdziecie krótką wzmiankę o evencie SeeBloggers w Łodzi, a tymczasem opowiem Wam o kilku nowościach kosmetycznych (w tekst pewnie wplotę kilka informacji o wydarzeniu, bo to tam poznałam dwie ciekawe firmy).

    Nutka – pachnąca melodia

    Tę polską markę odkryłam na SeeBloggers. Zaciekawiło mnie stoisko i same kosmetyki, które po raz pierwszy zobaczyłam na oczy. Miałam możliwości nie tylko poznać gamę produktów, lecz także własnoręcznie stworzyć swój preparat myjący. Poczułam się jak w laboratorium na chemii, którą (o dziwo) bardzo lubiłam w szkole. Do bazy myjącej dodałam nieco barwnika, trochę rozpuszczalnych kolorowych kuleczek i esencję zapachową – mój wybór padł na aromat zielonej herbaty. W rezultacie, po zmieszaniu składników, otrzymałam odświeżający żel do ciała. Płyn przelałam do butelki – możecie go zobaczyć na zdjęciu.

    Jeśli zaś chodzi o pełnowartościowe kosmetyki Nutka, mamy do wyboru musy do ciała, mydła do rąk i ciała, szampony oraz emulsje do higieny intymnej. Marka pojawiła się na naszym rynku niespełna dwa miesiące temu. Jak na razie dostępna jest w niewielu sklepach, ale wróżę, że niedługo pojawi się w tych najpopularniejszych, jak Rossmann. Dlaczego dobrze im życzę? Po pierwsze składy kosmetyków są bardzo przyjemne – posiadają dużo ekstraktów roślinnych i mało drażniących syntetycznych. Próżno szukać w nich SLES, silikonów, i surowców ropopochodnych. Nie są też testowane na zwierzętach. Po drugie przepiękne pachną i ładnie wyglądają w łazience! W tej chwili testuję mydło do rąk i ciała Nutka Czarna porzeczka i białe kwiaty i już mogę powiedzieć, że zakochałam się w aromacie. Do tego mydełko dobrze oczyszcza i nie wysusza dłoni.

    MediHeal – ratunek dla skóry

    To kolejna firma, którą poznałam na evencie SeeBloggers. Tym razem nie polska, lecz koreańska. Mieli zabawne stoisko z uroczymi pluszakami i perukami. Niestety nie mam żadnego zdjęcia, więc zapożyczyłam jedno z profilu marki (IG: @medihealpolska). W gamie produktowej MediHeal znajdziemy przede wszystkim maseczki do twarzy o różnorodnym działaniu. Zachęcają ciekawymi opakowaniami.

    Less4Age – cofamy lata

    Na SeeBloggers można było się zapisać na różne warsztaty. Niestety za późno się za to zabrałam i udało mi się jedynie pójść na wykład o medycynie estetycznej i kosmetykach odmładzających. Niewiele wyniosłam z tej „lekcji”, lecz poznałam nowe produkty – Less4Age marki Oceanic (AA). Obecnie używam serum do rzęs Long4Lashes i jestem z niego bardzo zadowolona. Produktów z linii Less4Age jeszcze nie miałam okazji testować, ale planuję to w niedalekiej przyszłości. No zobaczymy, czy moje zmarszczki ekspresowo się spłycą (jestem do tego sceptycznie nastawiona).

    Nabla Soul Blooming – kolory wiosny i lata

    Marzyłam o tej paletce i ją mam! Musiałam ją kupić. Jakież było moje szczęście, kiedy pojawiła się w moich dłoniach. Nie dość, że posiada przepiękne opakowanie, to jeszcze zawiera 12 świetnie napigmentowanych i trwałych cieni o niezwykłych kolorach. Za jakiś czas napiszę recenzję tej palety i jeśli zdołam, stworzę kilka makijaży (choć to będzie totalna amatorszczyzna :D). Zobaczycie swatche przepięknych cieni. Paletka pojawiła się w sprzedaży 3 czerwca i znajdziecie ją jeszcze w kilku sklepach internetowych.

    Na zdjęciu prezentuję mój testowy makijaż na mojej kuzynce – oczywiście z użyciem palety Nabla Soul Blooming.

    Sylveco – matka trzech nowych marek

    Niedawno zauważyła, że nasz rynek wzbogacił się jeszcze o trzy marki. Są to dzieci kosmetycznej firmy Sylveco: Aloesove opierające się na soku z aloesu, Duetus – produkty unisex oraz Rosadia – preparaty do cery naczynkowej, suchej i dojrzałej. Już nie mogę się doczekać, jak zacznę testować kosmetyki powyższych brandów. Zdjęcia zapożyczyłam ze strony Sylveco.

    Co nieco o SeeBloggers

    SeeBloggers to największy w Polsce event dla blogerów. Zawsze odbywał się w Gdyni, tym razem wybór happeningu padł na Łódź – miasto, które chce uchodzić za najbardziej kojarzące się z kulturą i technologią. To był mój pierwszy raz z SeeBlogger. Byłam tylko pierwszego dnia i to dość krótko, jednak zdążyłam posmakować plusów i minusów tego eventu. Zalety? Możliwość poznania firm i produktów, nauki w rozwijaniu bloga i spotkania nowych ludzi. Oprócz warsztatu o medycynie estetycznej, byłam na wykładzie (wywiadzie) ze znanymi blogerami i vlogerami, jak Pascal, Wardęga, Billie Sparrow czy siostry ADiHD. Co nieco przyswoiłam, a część informacji była już mi znana.

    Wady SeeBloggers? To event dla 2000 blogerów. Wyobraźcie sobie, że jesteście na zakupach w centrum handlowym w sobotę, tuż przed niedzielą niehandlową. Tłum, zamyśleni ludzie, chaos. Takie miałam odczucia. Mimo to, nie żałuję, że się zjawiłam w Łodzi. Jeśli będę miała możliwość, spróbuję pojechać na SeeBloggers również w przyszłym roku.

    Aha, na prawie każdym stoisku można było otrzymać prezent od firmy w zamian za małą promocję (selfie) na Instagramie. Ja skorzystałam jedynie z trzech z nich, tych, które mnie interesowały – nie chciałam być obładowana kosmetykami i produktami, których być może nie użyję lub w ogóle nie są mi potrzebne.

    A teraz powiedzcie – chcecie comiesięczne posty o nowościach kosmetycznych? Podoba Wam się taki zamysł? Dajcie znać w komentarzu. 😉

    XO Dżo