Tag: depilacja

  • Smooth Talk: obalam 4 mity na temat depilacji/golenia

    Smooth Talk: obalam 4 mity na temat depilacji/golenia

    Czy wiesz już wszystko o depilacji? A może nie? Poznaj 4 popularne mity o depilacji.

    Spójrzmy prawdzie w oczy, każda z nas już to przeżyła – walka z włoskami, niechcianym zarostem tu i ówdzie to jak walka z wiatrakami. Cóż, pragnienia posiadania gładkiej skóry wiąże się z kilkoma poświęceniami. Choć podejrzewam, że bywają momenty, kiedy z nich rezygnujemy – mowa o zimie. Wiele z nas kocha ją z jednego ważnego powodu – za chwilę oddechu od golenia. 🙂 Usiądź wygodnie i przeczytaj 4 mity o depilacji włosów, które mogą po prostu zmienić Twój sposób myślenia o tym zabiegu.

    Mit nr 1: Golenie sprawia, że włosy stają się grubsze i ciemniejsze

    Twoja wierna maszynka do golenia nie zmieni owłosienia na ciele w dziką, niemożliwą do ujarzmienia bujną grzywę. Jak licznie deklarują dermatolodzy, depilacja nie sprawi, że włosy w magiczny sposób odrosną grubsze i dużo ciemniejsze. 

    To tylko takie wrażenie – ścięte włosy wydają się grubsze, ponieważ są przycinane pod różnymi kątami. A za ich kolor odpowiada genetyka, a nie „brzytwa” (z wiekem oczywiście może wzrastać lub maleć stężenie pigmentu w strukturze włosków). Naturalnie wyrastają w stożkowatym kształcie, a na krańcach są bardzo cienkie. Po depilacji zmienia się więc ich końcówka, dając wrażenie grubszych niż wcześniej były.

    Mit nr 2: Depilację wykonujemy po ciepłej kąpieli lub pryszniczu

    Zapomnij o rytuale depilacji po kąpieli – okazuje się, że to niekoniecznie najlepsze rozwiązanie. Twoja skóra jest bardziej wrażliwa i podatna na podrażnienia zaraz po myciu, szczególnie w ciepłej wodzie. Znajdujące się w skórze naczynka rozszerzają się pod wpływem wyższej temperatury i łatwiej o ich pękanie. Depilację pozostaw na później, aż ciało ochłonie. Możesz też wykonać je przed prysznicem.

    mity o depilacji czy golenie usuwa opalenizne
    Depilacja nie usunie opalenizny

    Mit nr 3: Depilacja/golenie usuwa opaleniznę

    Lubisz afiszować się skórą pięknie muśniętą słońcem? Dobra wiadomość – depilacja nie zniweluje promiennej opalenizny. Złoty sekret Twojej zbrązowiałej skóry kryje się w melaninie, której depilacja nie może usunąć. Opalenizna może się utrzymywać przez jakiś czas, ale z wdziękiem zniknie, gdy organizm dostosuje poziom melaniny. Nie „zdrapiesz” jej woskiem czy depilatorem mechanicznym. Możesz jedynie usunąć wierzchnią warstwę naskórka, szczególnie za sprawą maszynki do golenia. Pamiętaj też, że nie powinno się wykonywać depilacji laserowej na opalonej skórze.

    Mit nr 4: Depilacja laserowa to sprawa jednorazowa – pozbędzie się włosków na dobre

    Nie tak prędko. Rzeczywistość jest nieco inna – depilacja laserowa to raczej drzemka dla mieszków włosowych niż trwała eksmisja niechcianego owłosienia. Będziesz potrzebować serii sesji depilacji laserowej (możesz przy okazji przeczytać moją recenzję depilatora IPL Lykkele Jilt), aby osłabić włoski i osiągnąć efekt gładkiej skóry. A poza tym działa przede wszystkim na ciemniejszym owłosieniu i jasnej skórze.

    W zależności od organizmu, taki efekt może utrzymywać się tygodniami lub miesiącami. U niektórych osób nawet latami. Niekiedy dobrze przeprowadzona depilacja laserowa usunie ok. 70-80% włosków na danej partii ciała.

    Czy coś Cię zaskoczyło? A może wszystkie mity już dobrze znałaś?

    XO Dżo

  • Wybielająca czarna pasta do zębów Ecodenta Extra Black Whitening Toothpaste

    Wybielająca czarna pasta do zębów Ecodenta Extra Black Whitening Toothpaste

    [dropcap_large]W[/dropcap_large]itajcie w nowym roku! Zregenerowałam siły, odpoczęłam w tym świątecznym okresie, a teraz czas wziąć się do roboty! Czekają nowe wyzwania i nowe postanowienia. Ja mam w zasadzie jedno – większa systematyczność i poprawienie częstotliwości dodawania postów na bloga. Ale to nie o tym post. 😉 Teraz czas na kolejną recenzję. Jako pierwszą w tym roku przedstawię Wam wybielającą czarną pastę do zębów Ecodenta Extra Black Whitening Toothpate. Czy uzyskała moją przychylną opinię?

    Pasta do zębów Ecodenta skład

    Co producent o mówi o czarnej paście Ecodenta?

    To innowacyjna pasta opierająca się na dwóch aktywnych związkach – węglu aktywnym i Teavigo™, czyli substancji pozyskanej z zielonej herbaty. Składniki oczyszczają żeby, usuwają z nich osad/płytkę nazębną, niszczą bakterię, chroniąc przed próchnicą i pozwalają na zachowanie prawidłowej mikroflory jamy ustnej. 

    Działanie pasty Ecodenta

    Produkt delikatnie wybiela, nie wywołując podrażnień i wrażliwości. Usuwa nalot powstały przez herbatę, kawę czy wino. Superwybielających cudów się nie spodziewajcie, bo nie jest tak dramatycznie skuteczny – nie ujrzycie śnieżnobiałych zębów. Takie rzeczy tylko dzięki profesjonalnym zabiegom. Jednak pasta pozwoli na delikatne pozbycie się ciemnego lub żółtego przebarwienia szkliwa. Moim zdaniem dobrze też odświeża oddech.

    Ach, jeszcze jedno – pasta jest czarna! Nie brudzi, a gdy zdarzy się skapnąć nam na ubranie, nie powoduje plam – dobrze się spiera z materiału (a także z umywalki). Ci, którzy zawsze używali białych past, z początku mogą czuć się nieswojo z czarną – wszystko jednak kwestia przyzwyczajenia. 😉

    pasta do zębów ecodenta

    To już moje kolejne opakowanie. Cena przewyższa koszt standardowych past, ale na Ecodentę można trafić na promocji w internecie.

    Co ma w sobie wybielająca pasta Ecodenta?

    Jeśli chodzi o skład – złożony jest w 96% z naturalnych substancji certyfikowanych przez ECOCERT. W formule znajdziemy miedzy innymi olejek miętowy i wspomniane na początku Teavigo™ z zielonej herbaty oraz aktywny węgiel drzewny. Rzeczywiście dzięki nim produkt świetnie usuwa osad, odświeża oddech, zapobiega pojawianiu się nalotu i kamienia nazębnego, subtelnie wybiela szkliwo i chroni przed pojawieniem się próchnicy.

    Ale uwaga! Pasta Ecodenta nie zawiera fluoru!

    Czarna pasta do zębów Ecodenta recenzja

    SKŁAD INCI: AQUA*, GLYCERIN*, HYDRATED SILICA*, SORBITOL*, SODIUM COCOYL GLUTAMATE*, AROMA, SODIUM PYROPHOSPHATE, CHARCOAL POWDER*, EPIGALLOCATECHIN GALLATE*, MENTHA ARVENSIS (MINT) OIL*, XANTHAN GUM*, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, PHENOXYETHANOL, ETHYHEXYLGLYCERIN, SODIUM SACCHARIN, CI 77499, CI 77266.

    Zalety

    • delikatnie wybiela
    • świetnie usuwa osad
    • zmniejsza tendencję do pojawiania się kamienia nazębnego
    • chroni przed próchnicą
    • odświeża oddech
    • niewygórowana cena, jeśli kupi się w promocji w internecie
    • dostępny online i w sklepach stacjonarnych, np. w SuperPharm

    Wady

    • Dla fanów fluoru – produkt go nie posiada

    Pojemność: 100 ml

    Cena: ok. 13 zł

    Moja ocena: 5/5

    Jestem bardzo zadowolona z działania czarnej pasty do zębów Ecodenta Extra Black Whitening Toothpaste. Stała się moją ulubioną. Lubię ją za efekt, odświeżenie oddechu i delikatne wybielanie. Dodatkowo w końcu czuję, że moje zęby są gładsze – produkt pomógł mi w pozbyciu się osadu i płytki nazębnej. 

    Używaliście tej pasty? Czy wolicie standardowe?

    XO Dżo

     

  • Jedwabisty mus do mycia ciała Nivea Silk Mousse Rabarbar i malina

    Jedwabisty mus do mycia ciała Nivea Silk Mousse Rabarbar i malina

    [dropcap_large]G[/dropcap_large]dy biorę prysznic, lubię czuć komfort. Czy daje mi to jedwabisty mus Nivea Silk Mousse o zapachu rabarbaru i maliny? I tak, i nie. Poznajcie moją opinię oraz zalety i wady tego kosmetyku. Czy warto sięgnąć po niego z półki w drogerii?

    Mus, pianka, chmurka?

    Preparat określany jest jako jedwabisty mus. Z tym pierwszym mogę się zgodzić – jest niezwykle aksamitny w dotyku. Jednak jest to dość delikatna chmurka, nie jakaś gęsta pianka. Kiedy naniesiemy ją na skórę i na niej rozprowadzimy, biały mus szybko znika – ekspresowo się wchłania. Mimo wszystko, dobrze się spłukuje wodą. Dodatkowo dzięki tej właściwości, kosmetyk nie przesusza naskórka! Zwykle specyfiki pod prysznic z zawartością detergentów powodują szybką utratę wody ze skóry – wymaga wtedy ona błyskawicznego nawilżenia. Jednak w przypadku używania jedwabistego musu Nivea nie zauważam tej tendencji, pomimo SLES w składzie. Skóra po jego użyciu nie jest przesuszona i ściągnięta – za to gładka, miła w dotyku. Czy to czyni ten kosmetyk wartym zakupu?

    Jedwabisty mus do mycia ciała Nivea Silk Mousse Rabarbar i malina

    Owocowy aromat?

    Po tym preparacie spodziewałam się boskiego owocowego zapachu. Takiego, który będzie mi się kojarzył z wiosenną świeżością syropu malinowo-rabarbarowego. Niestety mocno się zawiodłam. Woń jest sztuczna, drażniąca i świdrująca w nosie. Czuć okropną syntetyczność. Nijak nie przypomina ona aromatu rabarbaru i maliny. Owszem, jest słodka, trochę na wzór owocowej symfonii, lecz nienaturalna.

    Zapach podczas prysznica może drażnić nozdrza. Może, bo każdy ma inny gust i może akurat Tobie ta woń przypadnie do gustu. Ja ją jednak utożsamiam z bardzo kiepskiej jakości perfumami ociekającymi sztucznością aldehydów.

    Co w składzie piszczy?

    Jak wspomniałam wyżej, po użyciu musu do mycia ciała Nivea Mousse Rabarbar i malina skóra staje się rzeczywiście jedwabiście gładka i miła w dotyku, pomimo obecności SLES. W składzie znajduje się także Disodium Laureth Sulfosuccinate. Ta substancja posiada podobne właściwości, co SLES – jest detergentem, lecz nieco łagodniejszym. Obok składników myjących, w spisie INCI znajdziemy również glicerynę oraz zhydrolizowany jedwab. Prawdopodobnie to one łagodzą działanie detergentów i czynią naskórek aksamitnym.

    Pomimo tego, że pianka nie przesusza naskórka, a wręcz sprawia, że ten staje się gładki, zalecam po każdym oczyszczaniu ciała używanie balsamu. Dlaczego? By substancjami nawilżającymi złagodzić działanie detergentów podczas kąpieli. Sama gliceryna w składzie jedwabistego musu Nivea Silk Mousse Rabarbar i malina nie wystarczy, by zadbać o tkankę skórną.

    Na plus zasługuje dobra wydajność kosmetyku. Do zastosowania na wybraną partię ciała wystarczy jedno naciśnięcie aplikatora – płyn momentalnie przemienia się w aksamitną piankę (resztka specyfiku pozostaje na aplikatorze, pod nakrętką). Specyfik dobrze oczyszcza naskórek z zanieczyszczeń i pozostałości po innych preparatach.

    Jedwabisty mus do mycia ciała Nivea Rabarbar i malina opinie

    SKŁAD INCI: AQUA, ISOBUTANE, DISODIUM LAURETH SULFOSUCCINATE, SODIUM LAURETH SULFATE, GLYCERIN, PROPANE, HYDROLYZED SILK, PEG-40 HYDROGENATED CASTOR OIL, CITRIC ACID, BUTANE, XANTHAN GUM, PEG-14 M, SODIUM BENZOATE, LINALOOL, BENZYL ALCOHOL, ALPHA-ISOMETHYL IONONE, CITRONELLOL, GERANIOL, PARFUM.

    Jak widzicie, skład to „bogactwo” syntetycznych ingrediencji, które zwykle podrażniają podatny naskórek. Naszpikowany jest mnóstwem substancji zapachowych. Dlatego jeśli masz bardzo wrażliwą skórę, mus Nivea Rabarbar i malina może ją podrażnić (ale nie musi!). Dlatego ostrożnie przy skórze atopowej i bardzo wrażliwej!

    Ja nie mam tego problemu, stąd nie reaguję na ten kosmetyk. Ale czy kupiłabym go ponownie? Nie. Przede wszystkim ze względu na jego sztuczny aromat.

    Zalety:

    • dobrze oczyszcza
    • przyjemna forma aksamitnej pianki
    • dobrze się rozprowadza i spłukuje
    • nie przesusza i nie ściąga naskórka
    • czyni skórę gładką po prysznicu
    • wysoka wydajność
    • ładne opakowanie
    • cena – ze względu na dobrą wydajność

    Wady:

    • zapach – okropnie sztuczny, nieprzypominający maliny i rabarbaru
    • może podrażniać i uczulać (na mnie nie podziałał alergizująco i nie podrażnił mojej skóry)

    Pojemność: 200 ml

    Cena: ok. 13 zł

    Moja ocena: 3,5/5

    Ciekawi mnie, jak działają inne jedwabiste musy Nivea z tej serii. Używaliście jakiegoś z nich? Podzielacie moją opinię?

    XO Dżo

  • Nowości kosmetyczne lipca i sierpnia – ciekawe premiery

    Nowości kosmetyczne lipca i sierpnia – ciekawe premiery

    [dropcap_large]P[/dropcap_large]rzez nadmiar pracy na blogu (z przenosinami) zaniedbałam wpis o nowościach kosmetycznych lipca. Czym prędzej zabrałam się do roboty. I dlatego stworzę listę nowinek nie tylko lipcowych, lecz także sierpniowych. Podrzucę Wam kilka premier kosmetyków, którymi warto się zainteresować. Jeśli chcecie, abym przetestowała któreś z produktów, dajcie znać w komentarzu. Sprawdzę działanie dosłownie na własnej skórze lub włosach. 😉

    Jakie więc nowości kosmetyczne pojawiły się w lipcu i na początku sierpnia?

    Polskie marki

    Bell – linie Desert Rose i Hawaiian Ocean

    Od dłuższego czasu w sklepach sieci Biedronka możemy natknąć się na produkty marki Bell. Na półkach znajdują się kosmetyki ze stałych kolekcji, a co jakiś sezon pojawiają się tymczasowe. W te wakacje polska firma zaopatrzyła sklepy w aż dwie ciekawe linie – Desert Rose (sierpień-wrzesień) i Hawaiian Ocean (lipiec). Pierwszą serię znajdziecie w Strefie Piękna Biedronki, druga chyba już całkowicie z niej zniknęła, ale może pojawi się w jakichś drogeriach.

    W skład Desert Rose wchodzą:

    • rozświetlacz do twarzy,
    • bronzer,
    • kajal do oczu,
    • krem do stylizacji brwi,
    • matowe pomadki w płynie w trzech kolorach,
    • połyskujące/metaliczne top coat do ust w trzech odcieniach.

    Bell Desert Rose
    mat. Bell/Facebook

    Kosmetyki zachęcają już samymi opakowaniami. Mnie ich design kojarzy się ze stylem art déco. Na pewno chciałabym sprawdzić trwałość i napigmentowanie matowych pomadek.

    Pamiętajcie, że linia jest limitowana. Dodam, że kosmetyki mają bardzo atrakcyjne ceny.

    Joanna – seria Cannabis Seed

    Nie wiem, jak Wy, ale ostatnio zauważyłam coraz więcej kosmetyków, w których substancją aktywną jest ekstrakt/olej z nasion konopi. Polska marka Joanna nie może odstawać od innych brandów, dołożyła więc na rynek swoją zieloną kolekcję. Obejmuje ona między innymi:

    • kremowy żel pod prysznic z lanoliną,
    • nawilżający balsam do ciała z olejem arganowym,
    • peeling do ciała z ze zmielonymi pestkami moreli,
    • nawadniający krem do rąk z trójglicerydami.

    Joanna Cannabis Seed Konopie
    mat. Joanna/kolaż własny

    Cała kolekcja znajduje się w linii kosmetyków do domowego spa – Joanna Botanicals for Home Spa.

    Ceny, w zależności od produktów, mają się wahać od 6 do 12 zł. Są więc bardzo przystępne. Zerknęłam w internecie na skład jednego z kosmetyków – jest dość przyjazny skórze, oczywiście nie idealny. 😉

    Floslek – kolekcja HYDRO alga

    O korzystnych właściwościach alg morskich (w szczególności brunatnej – listownicy) wiemy już od dawna. Te wodne rośliny dostarczają naszej skórze wielu mikroelementów, witamin, koją i nawilżają. Od niedawna możemy je znaleźć w kosmetykach Floslek HYDRO alga. Specyfiki polecane są w pielęgnacji cery suchej i odwodnionej – zaopatrzą ją w niezbędną wilgoć. Co ciekawe, to produkty w pełni wegańskie – nie mają żadnych substancji odzwierzęcych.

    A jakie kosmetyki wchodzą w skład najnowszej kolekcji? Są to:

    • lekki krem nawilżający do twarzy na dzień i noc (25+),
    • wygładzający krem do twarzy na dzień i noc (35+),
    • ujędrniający krem do twarzy na dzień i noc (45+),
    • booster-koncentrat nawilżający.

    Floslek Hydro alga kosmetyki
    mat. Floslek/kolaż własny

    Ceny kremów oscylują w granicach 24, a koncentratu – 35 zł. Przyznam, że składy tych specyfików nie wyglądają perfekcyjnie i zachęcająco.

    Soraya – linia #fodie

    Ta seria kosmetyków Soraya to smakowite kąski! W gamie znajdują się trzy kolekcje – Melon, Miód Manuka i Jagoda. Pierwsza z nich ma nawilżać skórę, druga – regenerować, a trzecia – wygładzać, odżywiać i działać antyoksydacyjnie.

    W każdej kolekcji znajdziemy po pięć różnych produktów.

    Linia Melon to supernawilżające:

    • smoothie do ciała,
    • sorbet do ciała,
    • mus do rąk,
    • maseczka do twarzy,
    • odświeżający żel do stóp.

    Miód Manuka zawiera z kolei regenerujące:

    • masło do ciała,
    • krem do rąk,
    • peeling do stóp,
    • krem do stóp,
    • maseczkę do twarzy.

    A kolekcja Jagoda obejmuje wygładzające/odżywcze:

    • mus do ciała,
    • galaretkę do ciała,
    • peeling do rąk,
    • krem do rąk,
    • maseczkę do twarzy

    Kosmetyki Soraya #fodie
    mat. Soraya/kolaż własny

    Ceny powyższych produktów są niewygórowane.

    tołpa.®– seria dermo mani i urban garden.

    tołpa.® to jedna z popularniejszych polskich firm. Ostatnio wypuściła na rynek beauty dwie serie – dermo mani i urban garden. Pierwsza linia, jak sama nazwa wskazuje, służy do pielęgnacji dłoni i paznokci. Druga zaś zawiera naturalne dobrodziejstwa naszych ogrodów.

    Co znajdziemy w kolekcji dermo mani? Są to:

    • odnawiający peeling-maska do rąk,
    • odmładzający krem do rąk,
    • odnawiające serum do rąk i paznokci 5 w 1,
    • rozświetlająca emulsja do rąk.

    Kosmetyki tołpa dermo mani
    mat. tołpa.®/kolaż własny

    Ceny są na średnim poziomie – maseczka to koszt ok. 8 zł, z kolei pozostałych kosmetyków – ok. 18 zł. Można znaleźć tańsze dobre kremy do rąk.

    Z kolei gama urban garden. składa się z:

    • kremów do twarzy i pod oczy na dzień lub noc 30+,
    • kremów anti-age do twarzy i pod oczy na dzień lub noc 40+,
    • kremów odmładzających do twarzy i pod oczy na dzień lub noc 50+,
    • regeneracyjnego balsamu do ciała z masłami,
    • ujędrniającego sorbetu do ciała z antyoksydantami,
    • nawilżającego mleczka do ciała z olejami.

    kosmetyki tołpa urban garden
    mat. tołpa.®/kolaż własny

    Ceny średnio 22-28 zł, w zależności od produktu.

    Eveline Cosmetics – balsamy do rąk Sweet Hand

    Ta seria to aż trzy różne produkty do pielęgnacji dłoni. Balsamy do rąk zachęcają kolorowymi opakowaniami kojarzącymi się z latem. Do wyboru mamy – Strawberry Skin, Nutri Honey oraz Banana Care (tego jestem najbardziej ciekawa!). Kosmetyki są całkiem tanie – ok. 5 zł/50 ml – i mają w składzie kilka naturalnych substancji aktywnych, np. ekstrakty z owsa, rokitnika, jagód acai, olej migdałowy, kokosowy, z awokado, alantoina i wiele więcej.

    balsamy do rąk Eveline Cosmetics
    mat. Eveline Cosmetics/kolaż własny

    Farmona Tutti Frutti – peeling 2 w 1

    Ananas i kokos to iście letnie połączenie. Jeżeli chcecie przedłużyć wakacyjną aurę, to peeling 2 w 1 Farmona Tutti Frutti idealnie się do tego nada (w zasadzie to cała seria). Kosmetyk posiada właśnie przyjemny ananasowo-kokosowy zapach. W sam raz na początek jesieni, by zachować lato w pamięci podczas rytuału pielęgnacyjnego. Specyfik nie tylko pozbędzie się martwego naskórka, wygładzi skórę, lecz także zatroszczy się o nią, dostarczając jej witamin i substancji aktywnych z olejów naturalnych. Ten kosmetyk to w zasadzie nieco ulepszona wersja na pewno znanego Wam peelingu Tutti Frutti o tym samym ananasowo-kokosowym aromacie.

    Regenerujący peeling 2 w 1 Farmona Tutti Frutti Ananas kokos
    mat. Farmona

    L’biotica Biovax – seria do włosów

    Jakiś czas temu na rynku pojawiły się nowe preparaty do włosów L’biotica Biovax – maska i domowa sauna do pasm. Maska bazuje na aż 98% składników naturalnych. Ma za zadanie wzmocnić mieszki włosowe. Wszystko dzięki zawartym w niej ekstraktach z maliny moroszki, tarczycy bajkalskiej, pszenicy, kiełków soi i dzikiej róży. Domowa sauna Termocap ma wzmocnić działanie maski – ten produkt stosuje się pod turban z ręcznika na minimum 15 minut.

    L'biotica Biovas Sauna dla włosów
    mat. L’biotica/Facebook

    BodyBoom – peeling kawowy Błyskotliwy Prowokator Shimmer Gold

    BodyBoom to polska marka, którą pokochały tysiące osób. W zasadzie głównie ze względu na oryginalny marketing i przeurocze pastelowe opakowania kosmetyków. Teraz firma stworzyła lekko połyskujący peeling kawowy do ciała Błyskotliwy Prowokator. W składzie znajdziemy więc kawę robustę, czekoladę, ziarenka brązowego cukru, oleje roślinne, sól himalajską oraz mikę, która odpowiada za „błyskotliwość” kosmetyku. Specyfik ma się pojawić w sprzedaży już niedługo. 😉

     

    BodyBoom peeling Błyskotliwy Prowokator
    mat. BodyBoom/Facebook

    Bielenda – Juicy Jelly Mask

    Te maseczki niedawno weszły do sprzedaży w Rossmannie i w sklepach internetowych. Do wyboru są aż trzy różne Juicy Jelly Mask – z arbuzem i aloesem, z ananasem i witaminą C oraz z kiwi i kaktusem. Specyfiki przyciągają uwagę soczyście kolorowymi opakowaniami. Ich design kusi, by wrzucić te produkty do koszyka i wypróbować ich działanie na skórze.

    Bielenda Juicy Jelly Mask
    mat. Bielenda/Facebook

    Zagraniczne kosmetyki

    Nabla – seria Denude

    Pewnie większość z Was kojarzy włoską firmę Nabla. Każda premiera jej kosmetyków odbija się wielkim echem i wywołuje niemały zamęt. Nie bez powodu. Na razie mam przyjemność korzystać z palety cieni Soul Blooming i jestem nią wręcz zachwycona. Kiedy zobaczyłam nową kolekcję Denude, od razu zapragnęłam kremowych cieni w płynie i rozświetlaczy. Podobno się świetne. Zanim je kupię, muszę nazbierać pieniądze. A gdy pewnie je uzbieram, to pojawi się kolejna cudowna seria kosmetyków Nabla… 😀

    kosmetyki Nabla Denude Collection
    mat. Nabla/Facebook

    Bourjois – szminka Duo Lip Sculpt i róż Le Duo Blush

    Róż z Bourjos, znany od lat, jest moim jednym z ulubionych. Od lat go używam i nigdy mnie nie zawiódł. Teraz francuska marka wydała nieco odmieniony kosmetyk – służy nie tylko jako róż, lecz także mocniej rozświetla. Wraz z tym produktem dołączyła do asortymentu ciekawą opcję – podwójną kredkę do ust, za pomocą której można wykonać efekt ombre. Jak na razie sprawdziłam oba kosmetyki w Super-Pharm i muszę powiedzieć, że z miejsca zakochałam się w nowym różu Duo. Z kredką do ust nie nawiązałam za to większej sympatii. Ceny standardowe dla Bourjois – stacjonarnie warto kupować w promocji. Z kolei w sklepach internetowych zawsze wypada taniej.

    kosmetyki Bourjois Duo
    mat. Bourjois/kolaż własny

    EOS – balsamy do ust Crystal

    Balsamy do ust Crystal są ponoć innowacyjne i mają wprowadzić rewolucję na rynku kosmetycznych. Pozbawiono je bowiem wosków i są lekkie, wegańskie oraz krystalicznie czyste. Specyfiki bazują na olejach roślinnych, m.in. kokosowym, z awokado, słonecznikowym, rycynowym i maśle shea. Nie różnią się od poprzednich sztandarowych balsamów EOS – znanych na całym świecie kolorowych jajeczek – pod względem wyglądu opakowania.

    EOS Crystal
    mat. EOS (Evolution of Smooth)

    Nivea – suche szampony Fresh Revive

    Jakiś czas temu recenzowałam nowy suchy szampon L’Oréal. Przez długi okres to firma Batiste królowała w tym temacie. Teraz do walki o tron suchych szamponów dołączyła firma Nivea. Czy zawładnie rynek produktami Fresh Revive? Przekonamy się o tym sami, choć podejrzewam, że Batiste nie będzie chciała tak łatwo oddać korony. 😉

    Suchy szampon Nivea Fresh Revive
    mat. Nivea/kolaż własny

    To już koniec ciekawych lipcowo-sierpniowych nowości kosmetycznych. Przypominam – jeśli chcecie, żebym którąś z powyższych przetestowała na sobie i zrecenzowała na blogu, napiszcie w komentarzu. 😉 A może ktoś z Was już zaczął używać jakiegoś nowego na rynku produktu?

    XO Dżo

  • Mleczny szampon Nivea Hairmilk do włosów suchych i zniszczonych o normalnej strukturze

    Mleczny szampon Nivea Hairmilk do włosów suchych i zniszczonych o normalnej strukturze

    [dropcap_large]J[/dropcap_large]ak kiedyś nie lubiłam kosmetyków do pielęgnacji włosów marki Nivea, tak teraz zaczynam je darzyć dużą sympatią. Jakiś czas temu recenzowałam szampon micelarny, a teraz przedstawię Wam inny produkt. Jest nim mleczny szampon Nivea Hairmilk przeznaczony do włosów suchych i zniszczonych o normalnej strukturze. Czy ten specyfik również zyskał moją pozytywną opinię?

    Kosmetyk według zapewnień producenta ma sprawić, że pasma staną się lśniące i sprężyste. Jego formuła została wzbogacona o emolient – mieszaninę alkoholi lanolinowych opatentowaną i nazwaną Eucerit® – chroniący kosmyki przed środowiskiem zewnętrznym i utratą przez nie wody. Wygładza również ich strukurę i działa renatłuszczająco (podczas mycia naruszamy warstwę hydrolipidową i częściowo usuwamy naturalny substancje tłuszczowe, a Eucerit® je przywraca).

    W produkcie, jak w większości drogeryjnych szamponów, znajduje się SLES. Wiele osób reaguje na ten składnik, mojej skórze również się to zdarza. Zależne jest to jednak od jego stężenia i obecności innych komponentów kosmetyku. W przypadku mlecznego szamponu Nivea Hairmilk naskórek głowy nie wykazuje żadnych reakcji. Działanie SLES jest prawdopodobnie łagodzone przez wspomnianą wyżej mieszaninę alkoholi lanolinowych i obecny w formule pantenol. Z kolei dzięki detergentowi włosy i skóra są perfekcyjnie oczyszczone z nadmiaru sebum, brudu, kurzu i pozostałości kosmetyków do stylizacji. Szampon doskonale zmywa wszelkie nieczystości z głowy. Bez wywoływania podrażnień, swędzenia i wysuszania naskórka. I chwała mu za to! 😉

    Mleczny szampon Nivea Hairmilk do włosów suchych i zniszczonych o normalnej strukturze ma kremową konsystencję, średnio rzadką. Bardzo przyjemnie delikatnie pachnie, a w połączeniu z wodą tworzy aksamitną pianę. Mycie włosów staje się relaksem. 😉

    Jak wcześniej wspomniałam, kosmetyk świetnie oczyszcza skórę głowę i pasma. Zmywa nawet produkty do stylizacji kosmyków. Nie obciąża włosów, za to lekko je odbija u nasady. Są długo świeże, mam wrażenie, że wolniej się przetłuszczają. Naturalne, które nie są rozjaśniane i farbowane, stają się miękkie i błyszczące. Prezentują się bardzo dobrze, świetnie się układają. Jednak zniszczone końcówki włosów, które miałam rozjaśniane, już nie wyglądają perfekcyjnie. Nigdy nie wymagam od szamponu, by zregenerował wysuszone i poniszczone pasma, bo to niemożliwe. Tym bardziej, że tym kosmetykiem myję skórę głowy, a końcówki są oczyszczane tylko przez spływającą pianę z wodą. Od poprawienia kondycji kosmyków są odżywki i maski.

    Jestem bardzo zadowolona z działania mlecznego szamponu Nivea Hairmilk. Perfekcyjnie spełnia swoje zadanie. Co więcej, nie wywołuje u mnie łupieżu, jak to często bywa z innymi szamponami. I jeszcze jedno – włosy po tym produkcie dobrze się rozczesują, nawet te zniszczone.

    SKŁAD INCI: AQUA, SODIUM LAURETH SULFATE, COCAMIDOPROPYL BETAINESODIUM CHLORIDE, LANOLIN ALCOHOL (EUCERIT®), HYDROLYZED MILK PROTEIN, PANTHENOL, POLYQUATERNIUM-10, GUAR HYDROXYPROPYLTRIMONIUM CHLORIDEGLYCERIN, PEG-40 HYDROGENATED CASTOR OIL, SODIUM BENZOATE, CITRIC ACID, SODIUM HYDROXIDE, STYRENE/ACRYLATES COPOLYMER, LIMONENE, LINALOOL, GERANIOL, BENZYL ALCOHOL, CITRONELLOL, ALPHA-ISOMETHYL IONONE, PARFUM.

    Zalety:

    • świetnie oczyszcza skórę głowy i włosy
    • nie obciąża pasm
    • nadaje naturalnym kosmykom blask i miękkość
    • nie podrażnia skóry
    • nie wywołuje łupieżu
    • lekko podbija włosy u nasady
    • bardzo przyjemnie pachnie
    • jest wydajny
    • duża pojemność i stosunkowo niska cena
    • świetnie się pieni
    • włosy po nim dobrze się rozczesują
    • wygodne opakowanie

    Wady:

    • nie regeneruje włosów zniszczonych
    • nie do końca idealny skład, osobom z atopową skórą może nie podpasować pod tym względem

    Pojemność: 400 ml

    Cena:ok. 13 zł

    Moja ocena: 4,5/5

    Mieliście już styczność z tym produktem? Podzielacie moją opinię odnośnie szamponu Nivea Hairmilk? Stał się moim kosmetycznym ulubieńcem. 😉

    XO Dżo

  • Wzmacniający szampon micelarny do łamliwych włosów i wrażliwej skóry głowy Nivea

    Wzmacniający szampon micelarny do łamliwych włosów i wrażliwej skóry głowy Nivea

    Czas na kolejną recenzję – w sumie dawno ich tu nie było. Wybór padł na szampon micelarny Nivea, który ma wzmacniać łamliwe włosy i nadaje się do stosowania na wrażliwą skórę głowy. Kiedy zobaczyłam reklamy tego kosmetyku i ujrzałam go na sklepowych półkach, stwierdziłam, że muszę go wypróbować. Akurat trafiłam na promocję w Rossmannie, więc nawet się nie zastanawiałam, czy kupić. Jakie są moje odczucia po miesiącu stosowania tego szamponu i czy rzeczywiście warto w niego zainwestować?

    Muszę przyznać, że produkt kusi opakowaniem. Jest estetyczne, proste, a zarazem urokliwe i… dziewczęce. Nie to jest jednak najważniejsze. Jak zwykle – liczy się wnętrze. 🙂 A według producenta – Nivea – ma ono wygładzić i wzmocnić włosy. Szampon zgodnie z zapewnieniami ma dokładnie oczyszczać pasma i skórę głowy, nie podrażniając jej. Kosmetyk bazuje na micelarnej technologii – drobne micele zawarte w formule preparatu przyciągają do siebie brud, zanieczyszczenia i łój, a także pozostałości po innych specyfikach. Dzięki tym niewielkim cząsteczkom szampon ma tak świetne działanie myjące.

    Rzeczywiście – dostrzegłam rewelacyjne właściwości oczyszczające tego kosmetyku Nivea. Moje włosy i skóra głowy po myciu były dokładnie wymyte z zanieczyszczeń i sebum. Pasma po użyciu wzmacniającego szamponu micelarnego stają się sypkie i wolniej się przetłuszczają (ja akurat nie mam do tego dużej tendencji) – stąd wniosek, że preparat nawet odrobinę nie obciąża kosmyków.

    Co do skóry głowy – po pierwszym użyciu pojawił się u mnie suchy łupież. Po tym chciałam spisać ten kosmetyk na straty, ale byłoby to zbyt pochopne posunięcie. Stało się to tylko za pierwszym razem, kolejne mycia głowy nie zwiastowały białych płatków. Łupież zniknął bezpowrotnie. Może to być spowodowane obecnością w składzie paru związków, które chronią naturalne pH skóry, nie doprowadzając do jego wahań i silniejszego wydzielania łoju. Dodatkowo dołączyć do tego można także brak silikonów.

    Co ciekawe, szampon micelarny Nivea nie zawiera również barwników i parabenów. Dodam, że nie podrażnił skóry głowy, choć w jego składzie obecny jest SLES – detergent i spieniacz wykazujący silne właściwości myjące. Prawdopodobnie jego (niekorzystne) oddziaływanie na naskórek tłumią lanolina, puder z soku z aloesu, olej makadamia i pantenol.

    Sama aplikacja jest wyjątkowo przyjemna. Cały rytuał mycia głowy dopełnia niezwykły aromat kosmetyku – jest świeży, kwiatowy i delikatnie słodki. Mnie przypomina trochę woń wody toaletowej Davidoff Cool Water albo ciut Dior J’Adore. Dzięki temu oczyszczanie włosów staje się miłym doznaniem.

    Czy widzę jakieś wady wzmacniającego szamponu micelarnego Nivea do łamliwych włosów i wrażliwej skóry głowy? W zasadzie nie bardzo. To naprawdę dobry szampon. Jestem pewna, że często będzie się pojawiał w promocyjnych cenach i stanie się dostępny w wielu sklepach i drogeriach. No dobra, może nie zauważyłam wzmocnienia i uelastycznienia włosów, ale tego nigdy się nie spodziewam po szamponach. 😉 Być może niektórym osobom może się nie spodobać obecność SLES – nie przywiązywałabym jednak do tego większej wagi.

    SKŁAD INCI: AQUA, SODIUM LAURETH SULFATE, COCAMIDOPROPYL BETAINESODIUM CHLORIDE, NYMPHAEA ODORATA ROOT EXTRACT, LANOLIN ALCOHOL (EUCERIT®), ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE POWDER, MACADAMIA INTEGRIFOLIA SEED OIL, GLYCERYL GLUCOSIDE, PANTHENOL, POLYQUATERNIUM-10, GUAR HYDROXYPROPYLTRIMONIUM CHLORIDE, PEG-40 HYDROGENATED CASTOR OIL, GLYCERIN, CITRIC ACID, SODIUM BENZOATEPROPYLENE GLYCOL, CITRONELLOL, LIMONENE, ALPHA-ISOMETHYL IONONE, BENZYL ALCOHOL, PARFUM.

    Zalety:

    • dobrze się pieni
    • świetnie oczyszcza skórę głowy i włosy
    • nie podrażnia naskórka
    • włosy się po nim nie plączą, dość łatwo się je rozczesuje
    • nie zawiera barwników
    • w jego składzie znajduje się kilka cennych substancji
    • cudownie pachnie
    • łatwa i przyjemna aplikacja
    • włosy się wolniej po nim przetłuszczają
    • wydajny
    • dobra konsystencja

    Wady:

    • być może dla niektórych cena i obecność SLES

    Pojemność: 400 ml

    Cena: ok. 20 zł (w promocji zdecydowanie taniej)

    Moja ocena:5/5

    Gdzie kupić w internecie: Sklepy (klik)

    Z czystym sumieniem (i włosami!) mogę polecić ten szampon od Nivea! 🙂

    A Wy – stosowaliście go już? Jakie są Wasze odczucia?

    Dżo