Tag: Joanna

  • Walencja – co warto zobaczyć w tym niezwykłym mieście? Jakie polecam atrakcje i miejsca?

    Walencja – co warto zobaczyć w tym niezwykłym mieście? Jakie polecam atrakcje i miejsca?

    Gdy wysiadłam z samolotu na lotnisku w Walencji i przebyłam krótką trasę metrem, od razu poczułam, że to „moje miejsce”. To miasto zaczarowało mnie od pierwszych chwil. Zwiedziłam już wiele miast w Europie, w tym masę we Włoszech, ale to dopiero z hiszpańską Walencją poczułam niewytłumaczalną więź. Spróbuję przekonać i ciebie, że warto ją zobaczyć choć raz w swoim życiu. Co zwiedzić, jakie miejsca i atrakcje w Walencji przekonają cię do siebie?

    [Współpraca reklamowa z Lidl Polska]

    Zwykle moje podróże odbywały się w różne rejony Włoch. Jednak od zawsze chciałam zwiedzić państwo słynące z porywającej muzyki, fiesty, tapas i fantastycznych win – Hiszpanię. Od dawna marzyłam o poznaniu każdego zakątka pewnego magicznego miasta – mowa oczywiście o Walencji. Dlaczego warto ją zwiedzić? 

    Walencja – miasto, w którym tradycja zderza się z nowoczesnością 

    walencja co zobaczyć
    Ciudad de las Artes y las Ciencias – Miasto Sztuki i Nauki w Walencji

    To miasto jak ze snów. Kiedy przyjechałam na południe Hiszpanii, nie spodziewałam, że zakocham się tak szybko w Walencji. Zauroczyło mnie w niej połączenie nowej futurystycznej architektury z zabytkową, liczącą setki lat. Do tego naprawdę ogromne zielone przestrzenie i przepiękna plaża. Powiedziałam sobie, że kiedyś tam zamieszkam na stałe – zobaczymy, czy spełnię własną obietnicę. 😉

    Czym dotrzeć do Walencji? Najlepszą opcją jest podróż samolotem – loty do Walencji oferują między innymi popularni tani przewoźnicy jak WizzAir czy Ryanair.

    Czym najlepiej poruszać się po Walencji? To miasto jest całkiem dobrze skomunikowane – z lotniska z łatwością dotrzesz do centrum za pomocą metra. W Walencji jest kilka linii metra (niektóre naziemne) oraz dobrze rozplanowane linie autobusowe, są także dostępne wypożyczalnie rowerów.

    Co warto zobaczyć w Walencji? Co zwiedzać? Najciekawsze miejsca i atrakcje

    Walencja ma naprawdę wiele do zaoferowania – jest miejscem, w którym zakochają się zarówno dorośli, jak i dzieci. Starsi mają co zwiedzać, maluchy – skorzystają z wielu lokalnych atrakcji. 

    Samo miasto nie jest ogromne, choć trzecie co do wielkości w Hiszpanii. Jest za to dość gęsto zaludnione, ale doskonale zaprojektowane i zorganizowane. Jest coś, co pamiętam do dziś – mnóstwo zieleni, parków i przestrzeni do odpoczynku.

    Spróbuję cię przekonać, że nie pożałujesz podróży do Walencji. Co w takim razie warto zobaczyć?

    Ciudad de las Artes y las Ciencias – Miasto Sztuki i Nauki

    Ten kompleks musisz koniecznie zobaczyć na własne oczy – zdjęcia nie oddają jego doskonałości! Jest zakotwiczone w dawnym korycie rzeki Turii. Obejmuje kilka obiektów zaprojektowanych przez miejscowych architektów – Santiago Calatrava i Felixa Candela. Z różnych punktów możesz podziwiać futurystyczne budynki otoczone roślinnością. Możesz kupić bilety zarówno do jednego obiektu, jak i kilku różnych.

    Ciudad de las Artes y las Ciencias – Miasto Sztuki i Nauki walencja
    Ciudad de las Artes y las Ciencias – Miasto Sztuki i Nauki

    Jako pierwsze warto odwiedzić tam L’Oceanogràfic, czyli największe oceanarium w Europie. Na mnie zrobiło wielkie wrażenie – jeśli wybierasz się do Walencji z dziećmi, to z pewnością będzie ich ulubione miejsce (na równi z Bioparc Valencia, o którym opowiem dalej). Oceanarium obejmuje setki różnych gatunków morskich i lądowych z 13 ekosystemów. Na oceanarium poświęcisz prawie cały dzień.

    W kompleksie Ciudad de las Artes y las Ciencias znajduje się również Museo de las Ciencias Príncipe Felipe, czyli Muzeum Nauki. Gdy tam byliśmy, trafiliśmy na bardzo ciekawą interaktywną wystawę. Muzeum warto odwiedzić choćby dla zobaczenia gigantycznego wahadła Foucaulta.

    W kompleksie zwiedziliśmy również L’Hemisfèric, ponieważ wykupiliśmy bilet na seans IMAX o dinozaurach i na wizytę w tamtejszym planetarium. Przyjrzyj się, jak wspaniały kształt ma ten budynek – nawiązuje do ludzkiego oka.

    L’Hemisfèric walencja
    L’Hemisfèric

    W Muzeum Sztuki i Nauki znajduje się opera El Palau de les Arts Reina Sofía, która wygląda jak ryba. Niestety widzieliśmy ją jedynie od zewnątrz, ale mam plan, by w przyszłości wybrać się na jakieś wydarzenie i zwiedzić jej wnętrze.

    opera El Palau de les Arts Reina Sofía

    Po terenie Ciudad de las Artes y las Ciencias możesz bezpłatnie spacerować, jednak do poszczególnych obiektów musisz kupić wejściówki.

    PS W części bliżej mostu są często organizowane imprezy z muzyką. 

    Ogrody Turii

    Będąc w Walencji, spróbuj przejść całą długość osuszonego koryta rzeki Turii (nie wjedziesz tam samochodem). Na każdym kroku natrafisz na piękną roślinność bądź atrakcje, także dla dzieci, jak choćby Plac Guliwera – wielką zjeżdżalnię w kształcie olbrzyma z książki. W sumie Ogrody Turii to jeden wielki park łączący L’Oceanogràfic na jednym końcu z Bioparc Valencia na drugim.

    ogrody turii plac guliwera walencja

    Spacerując w dawnym korycie rzeki, ujrzysz pozostałości po jej obecności – 18 mostów.

    Bioparc Valencia

    Spróbuj rozplanować swoją podróż tak, by jeden cały dzień (tak, to może zająć nawet cały dzień) poświęcić na zwiedzanie czegoś na wzór safari – Bioparc Valencia. W określonych godzinach możesz dołączyć do karmienia zwierząt, będąc w ich bliskim otoczeniu. Nam udało się zobaczyć radośnie skaczące i biegające po trawie lemury – nie ukrywam, że cieszyłam się jak dziecko. 

    Ten park ma naprawdę dużą powierzchnię, więc przygotuj się na długie spacerowanie. Na szczęście w centrum Bioparc znajduje się teren restauracyjny… otoczony wybiegami dla zwierząt. Zajadasz gazpacho i obserwujesz, jak blisko ciebie biegają dzikie zwierzęta. 

    Bioparc Valencia
    Bioparc Valencia

    Zarówno bilety do oceanarium, jak i safari są całkiem drogie, ale warto odłożyć na nie pieniądze, szczególnie jeśli wybierasz się w podróż z dziećmi. Polecam wejściówki kupić z wyprzedzeniem – nam w ten sposób udało się dorwać je trochę taniej. Zresztą, jeśli dobrze pamiętam, to do różnych obiektów jest ograniczona liczba biletów. 

    Katedra w Walencji – największa świątynia w mieście

    Muszę przyznać, że katedra w Walencji robi ogromne wrażenie – głównie ze względu na jej majestatyczność. Chodzą słuchy, że gdzieś w jej wnętrzu ukryto święty Graal.

    katedra w Walencji

    Co jeszcze warto zobaczyć w Walencji?

    Z miejsc, które jeszcze warto zobaczyć w Walencji, proponowałabym ścisłe stare centrum z głównym placem Plaza del Ayuntamiento. Jeśli znajdziesz czas, odwiedź też Mercado Central, największy zadaszony targ w Europie. Kupisz w nim świeże ryby, owoce, warzywa, mięsa, dobre hiszpańskie wina. Na zewnątrz kupisz pamiątki. 

    W zabytkowym centrum miasta, nieopodal dworca kolejowego, znajduje się też arena walk byków, bardzo przypominająca rzymskie koloseum – Plaza de Toros.

    Jeśli kochasz spędzać czas wśród roślinności, koniecznie odwiedź ogród botaniczny w Walencji. Znajdują się tam gigantyczne kaktusy i inne ciekawe okazy.

    ogród botaniczny w walencji

    Plaże w Walencji

    Polskie plaże przy tych w Walencji to… małe piaskownice. Wiele im brakuje. Plaża w Walencji, na której byliśmy – El Cabanyal – jest przeogromna! Do tego niezwykle czysta, a sam piasek jest drobny i przyjemny w dotyku, choć bardzo nagrzany (bez sandałów czy klapek ani rusz, nawet w maju). Nieopodal plaży, bardziej na południe, znajduje się port, przy którym warto się przespacerować i popodziwiać luksusowe jachty.

    plaża w walencji

    Co warto zjeść i wypić w Walencji?

    Hiszpańskie przekąski, dania i napoje to prawdziwa bajka. Walencja ma kilka wyjątkowych propozycji w zanadrzu. Co polecam wypić i zjeść w tym mieście? Oczywiście przede wszystkim owoce morza, paelle, churros i najróżniejsze tapas. Ale to magiczne miejsce oferuje dużo więcej.

    Staraj się odwiedzać miejsca „na boku”, mniej zatłoczone, może w mniej urokliwych uliczkach. Często prowadzą je lokalsi chcący przekazać proste tradycyjne smaki.

    Horchata – spróbuj jej choć raz, będąc w Walencji

    Walencja słynie przede wszystkim z horchaterii, czyli miejsc, w którym wypijesz specyficzny koktajl – horchata de chufa (orxata). To roślinny napój z cibory jadalnej połączonej z mlekiem i ewentualnie cukrem. Najlepiej smakuje schłodzony, w towarzystwie słodkiego ciastka. 

    Bardzo zasmakowała mi horchata i pijałam ją w kilku miejscach w Walencji. Chyba najbardziej oblegana horchateria to Horchateria de Santa Catalina, ale mogę się mylić. Zajrzyj do niej choćby ze względu na jej aranżacje z wykorzystaniem charakterystycznych płytek azulejo.

    Najlepszym koktajlem raczyliśmy się w jakimś małym punkcie niedaleko stadionu w Walencji. Niestety nie pamiętam nazwy tego lokalu.

    Hiszpańskie przystawki – tapas – i paella

    To właśnie w regionie Walencji narodziła się paella. Wypada więc choć jeden raz spróbować jej w lokalnej restauracji. I uwaga – tej w pierwotnej wersji, czyli z królikiem. Paella z owocami morza to wymysł kolejnych lat. Oryginalna, walencka, była przygotowywana właśnie z królikiem bądź z kurczakiem i warzywami.

    Jeśli chodzi o tapas z Walencji, to chyba najpopularniejszym jest esgarrat, czyli przystawka z suszonego dorsza i papryki. Warto także skosztować walenckich małż, czyli omułek clóchinas.

    Z tego słynie Walencja – Agua de Valencia

    „Woda Walencji” tak naprawdę… nie zawiera wody. To jeden z najpopularniejszych drinków tamtejszego regionu. Jeśli chcesz go odtworzyć w domu, potrzebne ci będzie specjalne wino cava. To właśnie na tym musującym trunku bazuje Agua de Valencia. Oprócz tego łączy się je ze świeżym sokiem pomarańczowym, wódką i ginem. Drink ten jest podawany w wielu lokalach w Walencji.

    W Walencji do obiadu, kawy bądź wieczornej często serwuje się również likiery – słodkie i wytrawne. Tak jak dla Włochów z Toskanii skarbem jest słynne limoncello, czyli likier z cytryn, tak dla mieszkańców hiszpańskiej Walencji tym samym są licor de arroz, czyli likier ryżowy, oraz mistela, czyli likier winny. 

    Wspominając o limoncello, przypomniał mi się przepis na pewien orzeźwiający koktajl. Limoncello Spritz łączy w sobie włoskie aromaty cytryn z Amalfi z musującymi bąbelkami prosecco. To drink idealny na cieplejsze dni, który do końca życia będzie kojarzyć mi się z Toskanią, do której wracam wspomnieniami. Z każdej wycieczki w tamte rejony przywoziłam z rodzicami choć jedną butelkę limoncello.

    blog walencja winnicalidla

    Teraz nie muszę wybywać do Włoch, ponieważ z łatwością mogę zarezerwować produkty na portalu WinnicaLidla.pl. To kopalnia wiedzy na temat trunków ze wszystkich stron świata oraz sposobów ich łączenia, w czym i w jakich proporcjach. Rezerwację można opłacić i odebrać w najbliższym sklepie Lidl już następnego dnia.

    Słodkości w Walencji

    W Walencji w wielu lokalach natrafisz na popularne w całej Hiszpanii churros. Możesz też spróbować czegoś na wzór naszych polskich pączków – buñuelos. Hiszpania słynie również z dobrych flanów, szczególnie niezwykle popularnego karmelowego – crème caramel. Na sam koniec, jako zwieńczenie podróży po Walencji, przygotowałam łatwy przepis na ten deser, który często robię w domu. 

    Przepis na hiszpański flan karmelowy – crème caramel

    SKŁADNIKI NA

    karmel

    • 1/3 szklanki cukru
    • łyżka stołowa wody

    SKŁADNIKI NA

    krem

    • 2 jajka
    • 300 ml mleka
    • 3 łyżki stołowe cukru
    • 1 łyżeczka cukru z wanilią

    Teraz działaj:

    1. Na małej patelni lub w rondelku z grubszym dnem rozpuść cukier aż do momentu, gdy stanie się jednolitym płynem o bursztynowym kolorze. Uwaga – będzie bardzo gorący!
    2. Do roztopionego cukru ostrożnie dodaj wodę. Całość może zacząć skwierczeć, ale delikatnie mieszaj.
    3. Przygotowany karmel wlej do kokilek (małych naczyń żaroodpornych). Kremu starczy na około 3 naczynia.
    4. W międzyczasie w rondelku rozgrzej mleko z cukrem i cukrem z wanilią. Nie doprowadź do zagotowania. 
    5. Włącz piekarnik – ustaw na góra-dół na 180 stopni.
    6. W misce na wolnych obrotach zmiksuj jajka, a następnie dodawaj do nich stopniowo gorące mleko, ciągle miksując. 
    7. Przelej krem do kokilek i wstaw je do rozgrzanego piekarnika.
    8. Piecz przez około 25-30 minut.
    9. Po ostygnięciu flany przechowuj w lodówce i zjedz najlepiej w ciągu jednej doby.

    Daj znać, czy odwiedzisz kiedyś Walencję! A może już jest ci dobrze znana?

    winnica lidla hiszpański stół

    Wpis ten powstał we współpracy z portalem WinnicaLidla.pl.

  • Nowości kosmetyczne lipca i sierpnia – ciekawe premiery

    Nowości kosmetyczne lipca i sierpnia – ciekawe premiery

    [dropcap_large]P[/dropcap_large]rzez nadmiar pracy na blogu (z przenosinami) zaniedbałam wpis o nowościach kosmetycznych lipca. Czym prędzej zabrałam się do roboty. I dlatego stworzę listę nowinek nie tylko lipcowych, lecz także sierpniowych. Podrzucę Wam kilka premier kosmetyków, którymi warto się zainteresować. Jeśli chcecie, abym przetestowała któreś z produktów, dajcie znać w komentarzu. Sprawdzę działanie dosłownie na własnej skórze lub włosach. 😉

    Jakie więc nowości kosmetyczne pojawiły się w lipcu i na początku sierpnia?

    Polskie marki

    Bell – linie Desert Rose i Hawaiian Ocean

    Od dłuższego czasu w sklepach sieci Biedronka możemy natknąć się na produkty marki Bell. Na półkach znajdują się kosmetyki ze stałych kolekcji, a co jakiś sezon pojawiają się tymczasowe. W te wakacje polska firma zaopatrzyła sklepy w aż dwie ciekawe linie – Desert Rose (sierpień-wrzesień) i Hawaiian Ocean (lipiec). Pierwszą serię znajdziecie w Strefie Piękna Biedronki, druga chyba już całkowicie z niej zniknęła, ale może pojawi się w jakichś drogeriach.

    W skład Desert Rose wchodzą:

    • rozświetlacz do twarzy,
    • bronzer,
    • kajal do oczu,
    • krem do stylizacji brwi,
    • matowe pomadki w płynie w trzech kolorach,
    • połyskujące/metaliczne top coat do ust w trzech odcieniach.

    Bell Desert Rose
    mat. Bell/Facebook

    Kosmetyki zachęcają już samymi opakowaniami. Mnie ich design kojarzy się ze stylem art déco. Na pewno chciałabym sprawdzić trwałość i napigmentowanie matowych pomadek.

    Pamiętajcie, że linia jest limitowana. Dodam, że kosmetyki mają bardzo atrakcyjne ceny.

    Joanna – seria Cannabis Seed

    Nie wiem, jak Wy, ale ostatnio zauważyłam coraz więcej kosmetyków, w których substancją aktywną jest ekstrakt/olej z nasion konopi. Polska marka Joanna nie może odstawać od innych brandów, dołożyła więc na rynek swoją zieloną kolekcję. Obejmuje ona między innymi:

    • kremowy żel pod prysznic z lanoliną,
    • nawilżający balsam do ciała z olejem arganowym,
    • peeling do ciała z ze zmielonymi pestkami moreli,
    • nawadniający krem do rąk z trójglicerydami.

    Joanna Cannabis Seed Konopie
    mat. Joanna/kolaż własny

    Cała kolekcja znajduje się w linii kosmetyków do domowego spa – Joanna Botanicals for Home Spa.

    Ceny, w zależności od produktów, mają się wahać od 6 do 12 zł. Są więc bardzo przystępne. Zerknęłam w internecie na skład jednego z kosmetyków – jest dość przyjazny skórze, oczywiście nie idealny. 😉

    Floslek – kolekcja HYDRO alga

    O korzystnych właściwościach alg morskich (w szczególności brunatnej – listownicy) wiemy już od dawna. Te wodne rośliny dostarczają naszej skórze wielu mikroelementów, witamin, koją i nawilżają. Od niedawna możemy je znaleźć w kosmetykach Floslek HYDRO alga. Specyfiki polecane są w pielęgnacji cery suchej i odwodnionej – zaopatrzą ją w niezbędną wilgoć. Co ciekawe, to produkty w pełni wegańskie – nie mają żadnych substancji odzwierzęcych.

    A jakie kosmetyki wchodzą w skład najnowszej kolekcji? Są to:

    • lekki krem nawilżający do twarzy na dzień i noc (25+),
    • wygładzający krem do twarzy na dzień i noc (35+),
    • ujędrniający krem do twarzy na dzień i noc (45+),
    • booster-koncentrat nawilżający.

    Floslek Hydro alga kosmetyki
    mat. Floslek/kolaż własny

    Ceny kremów oscylują w granicach 24, a koncentratu – 35 zł. Przyznam, że składy tych specyfików nie wyglądają perfekcyjnie i zachęcająco.

    Soraya – linia #fodie

    Ta seria kosmetyków Soraya to smakowite kąski! W gamie znajdują się trzy kolekcje – Melon, Miód Manuka i Jagoda. Pierwsza z nich ma nawilżać skórę, druga – regenerować, a trzecia – wygładzać, odżywiać i działać antyoksydacyjnie.

    W każdej kolekcji znajdziemy po pięć różnych produktów.

    Linia Melon to supernawilżające:

    • smoothie do ciała,
    • sorbet do ciała,
    • mus do rąk,
    • maseczka do twarzy,
    • odświeżający żel do stóp.

    Miód Manuka zawiera z kolei regenerujące:

    • masło do ciała,
    • krem do rąk,
    • peeling do stóp,
    • krem do stóp,
    • maseczkę do twarzy.

    A kolekcja Jagoda obejmuje wygładzające/odżywcze:

    • mus do ciała,
    • galaretkę do ciała,
    • peeling do rąk,
    • krem do rąk,
    • maseczkę do twarzy

    Kosmetyki Soraya #fodie
    mat. Soraya/kolaż własny

    Ceny powyższych produktów są niewygórowane.

    tołpa.®– seria dermo mani i urban garden.

    tołpa.® to jedna z popularniejszych polskich firm. Ostatnio wypuściła na rynek beauty dwie serie – dermo mani i urban garden. Pierwsza linia, jak sama nazwa wskazuje, służy do pielęgnacji dłoni i paznokci. Druga zaś zawiera naturalne dobrodziejstwa naszych ogrodów.

    Co znajdziemy w kolekcji dermo mani? Są to:

    • odnawiający peeling-maska do rąk,
    • odmładzający krem do rąk,
    • odnawiające serum do rąk i paznokci 5 w 1,
    • rozświetlająca emulsja do rąk.

    Kosmetyki tołpa dermo mani
    mat. tołpa.®/kolaż własny

    Ceny są na średnim poziomie – maseczka to koszt ok. 8 zł, z kolei pozostałych kosmetyków – ok. 18 zł. Można znaleźć tańsze dobre kremy do rąk.

    Z kolei gama urban garden. składa się z:

    • kremów do twarzy i pod oczy na dzień lub noc 30+,
    • kremów anti-age do twarzy i pod oczy na dzień lub noc 40+,
    • kremów odmładzających do twarzy i pod oczy na dzień lub noc 50+,
    • regeneracyjnego balsamu do ciała z masłami,
    • ujędrniającego sorbetu do ciała z antyoksydantami,
    • nawilżającego mleczka do ciała z olejami.

    kosmetyki tołpa urban garden
    mat. tołpa.®/kolaż własny

    Ceny średnio 22-28 zł, w zależności od produktu.

    Eveline Cosmetics – balsamy do rąk Sweet Hand

    Ta seria to aż trzy różne produkty do pielęgnacji dłoni. Balsamy do rąk zachęcają kolorowymi opakowaniami kojarzącymi się z latem. Do wyboru mamy – Strawberry Skin, Nutri Honey oraz Banana Care (tego jestem najbardziej ciekawa!). Kosmetyki są całkiem tanie – ok. 5 zł/50 ml – i mają w składzie kilka naturalnych substancji aktywnych, np. ekstrakty z owsa, rokitnika, jagód acai, olej migdałowy, kokosowy, z awokado, alantoina i wiele więcej.

    balsamy do rąk Eveline Cosmetics
    mat. Eveline Cosmetics/kolaż własny

    Farmona Tutti Frutti – peeling 2 w 1

    Ananas i kokos to iście letnie połączenie. Jeżeli chcecie przedłużyć wakacyjną aurę, to peeling 2 w 1 Farmona Tutti Frutti idealnie się do tego nada (w zasadzie to cała seria). Kosmetyk posiada właśnie przyjemny ananasowo-kokosowy zapach. W sam raz na początek jesieni, by zachować lato w pamięci podczas rytuału pielęgnacyjnego. Specyfik nie tylko pozbędzie się martwego naskórka, wygładzi skórę, lecz także zatroszczy się o nią, dostarczając jej witamin i substancji aktywnych z olejów naturalnych. Ten kosmetyk to w zasadzie nieco ulepszona wersja na pewno znanego Wam peelingu Tutti Frutti o tym samym ananasowo-kokosowym aromacie.

    Regenerujący peeling 2 w 1 Farmona Tutti Frutti Ananas kokos
    mat. Farmona

    L’biotica Biovax – seria do włosów

    Jakiś czas temu na rynku pojawiły się nowe preparaty do włosów L’biotica Biovax – maska i domowa sauna do pasm. Maska bazuje na aż 98% składników naturalnych. Ma za zadanie wzmocnić mieszki włosowe. Wszystko dzięki zawartym w niej ekstraktach z maliny moroszki, tarczycy bajkalskiej, pszenicy, kiełków soi i dzikiej róży. Domowa sauna Termocap ma wzmocnić działanie maski – ten produkt stosuje się pod turban z ręcznika na minimum 15 minut.

    L'biotica Biovas Sauna dla włosów
    mat. L’biotica/Facebook

    BodyBoom – peeling kawowy Błyskotliwy Prowokator Shimmer Gold

    BodyBoom to polska marka, którą pokochały tysiące osób. W zasadzie głównie ze względu na oryginalny marketing i przeurocze pastelowe opakowania kosmetyków. Teraz firma stworzyła lekko połyskujący peeling kawowy do ciała Błyskotliwy Prowokator. W składzie znajdziemy więc kawę robustę, czekoladę, ziarenka brązowego cukru, oleje roślinne, sól himalajską oraz mikę, która odpowiada za „błyskotliwość” kosmetyku. Specyfik ma się pojawić w sprzedaży już niedługo. 😉

     

    BodyBoom peeling Błyskotliwy Prowokator
    mat. BodyBoom/Facebook

    Bielenda – Juicy Jelly Mask

    Te maseczki niedawno weszły do sprzedaży w Rossmannie i w sklepach internetowych. Do wyboru są aż trzy różne Juicy Jelly Mask – z arbuzem i aloesem, z ananasem i witaminą C oraz z kiwi i kaktusem. Specyfiki przyciągają uwagę soczyście kolorowymi opakowaniami. Ich design kusi, by wrzucić te produkty do koszyka i wypróbować ich działanie na skórze.

    Bielenda Juicy Jelly Mask
    mat. Bielenda/Facebook

    Zagraniczne kosmetyki

    Nabla – seria Denude

    Pewnie większość z Was kojarzy włoską firmę Nabla. Każda premiera jej kosmetyków odbija się wielkim echem i wywołuje niemały zamęt. Nie bez powodu. Na razie mam przyjemność korzystać z palety cieni Soul Blooming i jestem nią wręcz zachwycona. Kiedy zobaczyłam nową kolekcję Denude, od razu zapragnęłam kremowych cieni w płynie i rozświetlaczy. Podobno się świetne. Zanim je kupię, muszę nazbierać pieniądze. A gdy pewnie je uzbieram, to pojawi się kolejna cudowna seria kosmetyków Nabla… 😀

    kosmetyki Nabla Denude Collection
    mat. Nabla/Facebook

    Bourjois – szminka Duo Lip Sculpt i róż Le Duo Blush

    Róż z Bourjos, znany od lat, jest moim jednym z ulubionych. Od lat go używam i nigdy mnie nie zawiódł. Teraz francuska marka wydała nieco odmieniony kosmetyk – służy nie tylko jako róż, lecz także mocniej rozświetla. Wraz z tym produktem dołączyła do asortymentu ciekawą opcję – podwójną kredkę do ust, za pomocą której można wykonać efekt ombre. Jak na razie sprawdziłam oba kosmetyki w Super-Pharm i muszę powiedzieć, że z miejsca zakochałam się w nowym różu Duo. Z kredką do ust nie nawiązałam za to większej sympatii. Ceny standardowe dla Bourjois – stacjonarnie warto kupować w promocji. Z kolei w sklepach internetowych zawsze wypada taniej.

    kosmetyki Bourjois Duo
    mat. Bourjois/kolaż własny

    EOS – balsamy do ust Crystal

    Balsamy do ust Crystal są ponoć innowacyjne i mają wprowadzić rewolucję na rynku kosmetycznych. Pozbawiono je bowiem wosków i są lekkie, wegańskie oraz krystalicznie czyste. Specyfiki bazują na olejach roślinnych, m.in. kokosowym, z awokado, słonecznikowym, rycynowym i maśle shea. Nie różnią się od poprzednich sztandarowych balsamów EOS – znanych na całym świecie kolorowych jajeczek – pod względem wyglądu opakowania.

    EOS Crystal
    mat. EOS (Evolution of Smooth)

    Nivea – suche szampony Fresh Revive

    Jakiś czas temu recenzowałam nowy suchy szampon L’Oréal. Przez długi okres to firma Batiste królowała w tym temacie. Teraz do walki o tron suchych szamponów dołączyła firma Nivea. Czy zawładnie rynek produktami Fresh Revive? Przekonamy się o tym sami, choć podejrzewam, że Batiste nie będzie chciała tak łatwo oddać korony. 😉

    Suchy szampon Nivea Fresh Revive
    mat. Nivea/kolaż własny

    To już koniec ciekawych lipcowo-sierpniowych nowości kosmetycznych. Przypominam – jeśli chcecie, żebym którąś z powyższych przetestowała na sobie i zrecenzowała na blogu, napiszcie w komentarzu. 😉 A może ktoś z Was już zaczął używać jakiegoś nowego na rynku produktu?

    XO Dżo

  • Żele pod prysznic Sylveco i Vianek – czy warto je kupić?

    Żele pod prysznic Sylveco i Vianek – czy warto je kupić?

    [dropcap_large]M[/dropcap_large]ówi się, że żel pod prysznic ma po prostu dobrze oczyszczać skórę. Jednak równie ważne są jego właściwości pielęgnacyjne. Ja na przykład lubię wyjść z wanny bez jakiegokolwiek uczucia napięcia naskórka czy potrzeby szybkiego nawilżenia go jakimś balsamem lub kremem. Ostatnio używałam naprzemiennie dwóch żeli pod prysznic – hipoalergicznego i delikatnego Sylveco z miętą pieprzową oraz łagodzącego kremowego Vianek z jeżówką purpurową.

    Czy sprawdziły się jako preparaty myjące i pielęgnacyjne? Czy warto je kupić? Poniżej krótko wyrażam swoją opinię na temat obydwu kosmetyków. 😉

    Żele pod prysznic Sylveco i Vianek - czy warto je kupić?

    DELIKATNY HIPOALERGICZNY ŻEL DO CIAŁA SYLVECO

    Producent zapewnia, że płyn ten delikatnie myje skórę, odżywia ją, koi, odpręża i chroni przed wysuszeniem. Według mnie nie są to słowa rzucone na wiatr. 😉 Żelu używałam, biorąc zarówno kąpiel, jak i prysznic. Przyznam, że wychodząc wymoczona (a lubię, niestety, długie leżenie w wannie), nie odczułam, by mój naskórek był suchy, jak to się dzieje w przypadku niektórych specyfików. Nie czułam też potrzeby użycia balsamu. Oczywiście nie było wielkich rewelacji po kąpieli – żel nie sprawił, że moja skóra stała się miękka i aksamitna jak u niemowlaka, ale to zasługa wody długo oddziałującej na moje ciało. Po prysznicu naskórek wydawał się ciut milszy. Nie było uczucia napięcia, swędzenia ani podrażnień. Mam też wrażenie, że po każdym zastosowaniu produkt nie zapychał epidermy, a moje mieszki włosowe na łydkach aż tak, jak zazwyczaj, mi nie dokuczały ;).

    Na plus jest pobudzający miętowy zapach kosmetyku, jest to jednak kwestia indywidualna (ja bardzo lubię aromat mięty). Niestety woń nie pozostaje na ciele zbyt długo. Konsystencja hipoalergicznego żelu Sylveco jest średnio gęsta (dzięki temu produkt jest wydajny) i przyjemna w dotyku. Płyn się delikatnie pieni i nanosząc go na skórę, ma się wrażenie jedwabistego efektu. Zaletą preparatu jest także jego skład. Formuła specyfiku zawiera między innymi olejek z mięty pieprzowej, mocznik, pantenol czy alantoinę.  

    hipoalergiczny żel pod prysznic Sylveco - czy warto kupić? sklad

    [su_note note_color=”#FCE8F3″ text_color=”#333333″ radius=”3″ class=””]SKŁAD INCI: AQUA, LAURYL GLUCOSIDECOCAMIDOPROPYL BETAINEGLYCERIN, COCO-GLUCOSIDE, UREA, PANTHENOL, CYAMOPSIS TETRAGONOLOBA GUM, LACTIC ACID, ALLANTOINSODIUM BENZOATE, MENTHA PEPERITA OIL.[/su_note]

    Zalety:

    • Łagodnie myje
    • Delikatnie nawilża skórę
    • Lekko koi podrażnienia
    • Zapach mięty orzeźwia
    • Nie pozostawia uczucia napięcia
    • Zmiękcza naskórek
    • Nie podrażnia i określony jest jako hipoalergiczny
    • Wydajny
    • Nietestowany na zwierzętach

    Wady:

    • Cena
    • Zapach krótkotrwały

    Pojemność: 300 ml

    Cena: ok. 20-22 zł (ja dorwałam w promocji za 17 zł)

    Moja ocena: 4,5/5

    ŁAGODZĄCY KREMOWY ŻEL POD PRYSZNIC VIANEK

    Vianek to marka firmy Sylveco, więc wiedziałam, że po kosmetyku mogę się spodziewać wiele dobrego. I nie zawiodłam się, choć w zestawieniu z miętowym żelem pod prysznic, ten z ekstraktem z jeżówki purpurowej wypadł NIECO bladziej.

    Kosmetyk brandu Vianek należy do serii różowej, czyli łagodzącej. I rzeczywiście taką właściwość można przypisać specyfikowi. Żel koi podrażnienia i delikatnie pielęgnuje skórę. Pierwsze, co mnie zachwyciło po otwarciu buteleczki, to zapach. Piękny, nieco kobiecy, kwiatowy i bardzo przyjemny. Preparat świetnie się sprawdza podczas stosowania pod prysznicem, nie polecam go do kąpieli, bo nie wykazuje wtedy swojego 100% działania, ale to normalne – przecież dedykowany jest do tej pierwszej czynności. 😉 Skóra po użyciu łagodzącego żelu Vianek jest delikatna w dotyku i nienapięta, jednak nie jest tak mocno nawilżona. Po dłuższym prysznicu naskórek czasem wydawał się lekko przesuszony (tylko lekko).

    Warte uwagi są konsystencja – kremowa i przyjemna – oraz skład (w formule znajdują się, oprócz wyciągu z korzenia jeżówki purpurowej, oleje kokosowy i z palczatki, pantenol, alantoina). Zużyłam całą buteleczkę i śmiało mogę stwierdzić, że żel nie podrażnia, za to dobrze oczyszcza i nieco pielęgnuje skórę. Zapach cudowny, ale tak samo jak w przypadku żelu Sylveco, krótkotrwały na ciele.

    Żel po prysznic Vianek czy warto kupić skład

    [su_note note_color=”#FCE8F3″ text_color=”#333333″ radius=”3″ class=””]SKŁAD INCI:AQUA, LAURYL GLUCOSIDECOCAMIDOPROPYL BETAINEGLYCERINECHINACEA PURPUREA ROOT EXTRACTCOCOS NUCIFERA OILPANTHENOLALLANTOIN, LACTIC ACID, CYAMOPSIS TETRAGONOLOBA GUM, SODIUM BENZOATE, CYMBOPOGON WINTERIANUS HERB OIL, PARFUM.[/su_note]

    Zalety:

    • Delikatnie myje
    • Łagodzi podrażnienia
    • Przepiękny zapach (kwestia gustu)
    • Nie pozostawia uczucia napięcia
    • Nie podrażnia
    • Wydajny
    • Konsystencja miła w dotyku
    • Nietestowany na zwierzętach
    • Aromaty nie są alergenne

    Wady:

    • Nie sprawdza się w kąpieli
    • Zapach krótkotrwały

    Pojemność: 300 ml

    Cena: ok. 16 zł

    Moja ocena: 4/5

    Czy warto kupić te kosmetyki? Moim zdaniem: TAK! 🙂

    Czy używaliście którychś z tych żeli? Jak się sprawdzały? Przypadły Wam do gustu czy wręcz przeciwnie?

    XO Dżo