[dropcap_large]Z[/dropcap_large] pewnością nie tylko rodzice dobrze wiedzą, czym są chusteczki nawilżane. To produkty, które stworzono głównie do pielęgnacji niemowląt i dzieci, lecz swoje zastosowanie znalazły także u dorosłych. Możemy nimi przemyć każdą powierzchnię, dobrze czyszczą buty, sprawdzą się w podróży. Niemniej najczęściej stosujemy je na skórę maluchów – do przecierania buźki, rączek, podczas zmieniania pieluszki. No właśnie, skupmy się na pielęgnacji na przewijaku. Dlaczego używanie chusteczek nawilżanych dla niemowląt powinniśmy ograniczać do minimum?
Chusteczki nawilżane – czy to na pewno taki świetny wynalazek?
Oj przyznam, przydają się. Nie mieć chusteczek nawilżanych przy dziecku? To bardzo trudne. Są przecież tak wygodne w wielu sytuacjach… Dzięki nim możemy szybko przemyć pupcię niemowlaka podczas zmieniania pieluszki, przetrzeć ubrudzone rączki czy buźkę, wytrzeć świeżą plamę na ubranku itd.
Czy chusteczki są więc takim świetnym, pomocnym i bezpiecznym gadżetem? Zacznijmy od tego, że mało jest na rynku takich, których skład to tylko woda i jakieś śladowe ilości kilku innych substancji. Większość chusteczek nawilżanych dla niemowląt to alfabet związków chemicznych. Oczywiście są przebadane pod kątem wpływu na dziecięcy naskórek, ale mogą bywać alergenne i podrażniające w przypadku bardzo delikatnej i wrażliwej tkanki.
Czy to znaczy, że sama nie stosuję chusteczek nawilżanych dla niemowląt?
Ależ skąd! Oczywiście, że ich używam. Wybieram w zasadzie takie, które w 99% składają się z wody, czyli między innymi WaterWipes i Pampers Pure Aqua (choć w zasadzie z tych już zrezygnowałam, bo mają dużo innych związków, i używam samych WaterWipes, które oprócz wody mają jedynie ekstrakt z grejpfruta). Od pewnego czasu zaczęłam jednak mocno ograniczać ich stosowanie przez wzgląd na zdrowie dziecka. Dlaczego?
Na jednej z ostatnich wizyt szczepiennych pediatra zwróciła uwagę na pewną przypadłość. Okazało się, że pochwa córki zaczyna zarastać cienką delikatną błonką. Dodała, że jest to coraz częstsze zjawisko i prawdopodobnie spowodowane niewłaściwą pielęgnacją strefy intymnej – używaniem nawilżanych chusteczek dla niemowląt. I choć w większości przypadków taka błona samoistnie zanika bądź po krótkiej kuracji specjalnym kremem na receptę (mnie pediatra przepisała Ovestin), to w skrajnych sytuacjach może się skończyć chirurgicznym nacinaniem.
Z ciekawości i z lekkim przerażeniem (na szczęście pediatra uspokoiła, że to powszechny i nie tak groźny problem) opisałam ten problem na jednej z facebookowych grup dla mam, do której należę. Niektóre z nich słyszały o tym, większość jednak była zupełnie zaskoczona. Świadomość w tym temacie leży – widać to choćby po mnie. Najwidoczniej rzadko się mówi o tak nietypowych konsekwencjach używania chusteczek nawilżanych. Podobno na zarastanie błonką mogą mieć też wpływ kremy na odparzenia z tlenkiem cynku, jak Sudocrem.
No właśnie, ale w jaki sposób nawilżane chusteczki mogą wpływać na strefę intymną dziecka (dziewczynki)? Większość tego typu produktów pozostawia na skórze maluszka cieniutką lepką warstwę. Ponieważ używa się ich codziennie po kilka razy, zostawiając na naskórku klejący film, mogą na długo „sczepiać” nabłonki pochwy i w konsekwencji pobudzać komórki do łączenia się ze sobą. Odsyłam Was do tekstu Mamy Ginekolog o higienie intymnej od maluszka po dorosłego – tam też poruszany jest temat sklejania warg sromowych – LINK.
Dodatkowo mokre chusteczki dla dzieci mogą podrażniać delikatną skórę, szczególnie te z długim składem. Często też sprzyjają pojawianiu się odparzeń pieluszkowych.
Czym zastąpić nawilżane chusteczki dla niemowląt?
Sprawa jest prosta. Jeśli myślicie, że chusteczki nawilżane dla niemowląt są najwygodniejszym niezbędnikiem podczas przewijania dziecka i nic nie jest w stanie im dorównać, jesteście w błędzie. Do zmieniania pieluchy w domowych warunkach wystarczy zwykła woda z kranu – nie musi być przegotowana (maluchy chyba też kąpiecie w kranówie? 😉 ).
Sprzedam Wam pewien sprytny patent, który stosuję już od jakiegoś czasu. Kupcie dozownik do mydła lub wykorzystajcie butelkę z pompką po kosmetyku – dobrze, by były to szklane pojemniki, które z łatwością i bez konsekwencji można sparzyć (plastikowa butelka po kosmetykach w połączeniu z wrzątkiem może wydzielić do wody niebezpieczne związki chemiczne). Wystarczy uzupełniać je kranówką, najlepiej w letniej temperaturze. Przydadzą się do tego kwadratowe waciki dla dzieci lub gaziki o wymiarach 10 x 10 cm.
To zdecydowanie bezpieczniejsza metoda przemywania pupci niemowlaka. Oczywiście w przypadku oczyszczenia dziecka z kupy, pomogą również chusteczki nawilżane, a dopiero potem zmoczony wodą płatek kosmetyczny – można też po prostu podmyć pupę bezpośrednio pod strumieniem z kranu. 🙂 Butelkę można zastąpić miską. W moim przypadku to się nie sprawdziło, bo do michy co chwila zaglądały koty i spragnione pochłaniały wodę (jakby nie miały jej codziennie pod dostatkiem ;)). A poza tym z pojemnika z pompką wody nie wylejemy.
Same chusteczki nawilżane to dobry wynalazek na podróż, wyjście z maluchem na spacer. W domu, gdzie mamy stały dostęp do świeżej wody, warto to właśnie z niej korzystać, a nie bardziej chemicznych rozwiązań. 😉
Używacie chusteczek nawilżanych? Najczęściej w jakich sytuacjach? A może również, jak ja, spotkaliście się z zarastaniem pochwy u dzieci?
XO Dżo
Tak mieliśmy problem z zarastaniem pochwy u córeczki, normalnie pewnie nie zwrócilibyśmy na to uwagi, lecz zauważył to lekarz, bo w tej okolicy miała niewielkiego naczyniaka. Też stosowaliśmy maśc, o której wspomniałaś i na szczęście okazała się skuteczna. Myśle że u nas zawinił ten sudocrem właśnie, mimo że stosowaliśmy cienką warstwę to praktycznie przy każdej zmianie pieluszki, co było błędem. Używałam też chusteczek nawilżanych o wątpliwym składzie, bo nie miałam tej świadomości. Teraz na pewno wykorzystam Twój patent z wacikami i dozownikiem, a chusteczki tylko na bazie wody 🙂
My sudocremu używaliśmy sporadycznie – tylko w wymagających wypadkach – więc winię tu chusteczki nawilżane (ewentualnie wodę myjąca Mustela). Dobrze, że coraz więcej osób ma świadomość, że to wcale nie tak dobre rozwiązanie. 🙂
Nigdy nie słyszałam o takiej przypadłości. Przy córce używałam chusteczek przez cały okres „pieluszkowy”. Żaden lekarz nigdy nie odnotował nieprawidłowości. Niestety wiele mam idzie na łatwiznę i rezygnuje z przemywania wodą dziecka, bo przecież chusteczki są wystarczające. Wiem, że częste mycie może zaburzyć naturalną barierę bakteryjną skóry, ale ja sobie nie wyobrażałam raz dziennie nie wykąpać (nawet na szybko) malucha. Każdy ma inne podejście do tego tematu, więc raczej nie istnieje jedno sprawdzone rozwiązanie.